czwartek, 23 kwietnia 2015

5. Kocham Cię

Przez pół nocy płakałam jednak przez drugą połowę spałam wymęczona płaczem. Zastanawiałam się czy on rzeczywiście tak o mnie myśli. Dlaczego tak diametralnie zmieniło się jego zachowanie? Czy to przeze mnie? Próbowałam wyrzucić z głowy te pytania, jego. Zwlekłam się z łóżka zbierając po drodze ubrania na dzisiaj i zamknęłam się w łazience. Wzięłam prysznic by się rozluźnić niestety nie pomogło. Wysuszyłam włosy i ubrałam się. Stanęłam przed lustrem, oparłam się o umywalkę przyglądając się swojemu okropnemu odbiciu. Będę potrzebowała dużo podkładu. Starałam się zamaskować wory pod oczami. Użyłam ciemnego cienka do powieki i eyelinera, na usta nałożyłam bordową szminkę. Wyszłam z łazienki i schodząc na dół spięłam włosy w niechlujnego koka. El siedziała już w kuchni jedząc płatki.

 http://www.polyvore.com/cgi/set?.locale=pl&id=156146148

- Co tak wcześnie? - pytam sięgając po miskę.
- Jest wpół do dziewiątej - wepchnęła łyżkę płatków do ust.
- Która? - spojrzałam zdezorientowana na zegarek w salonie.
- Kurwa - usłyszałam za sobą.
- Co? - wyjęłam mleko i usiadłam naprzeciwko niej. Nie mam czasu na inne śniadanie.
- Chyba jesteś mi winna wyjaśnienia - włożyła brudne naczynia do zmywarki. Oparła się o blat zwrócona w moją stronę z założonymi na piersi rękami.
- Nie wiem o co Ci chodzi? - nie rozumiem jej.
- Wracasz do domu zapłakana, a teraz widzę na twojej szyi malinkę - otworzyłam szerzej oczy analizując co właśnie do mnie powiedziała. Energicznie wstałam od stołu prawie przewracając krzesło i popędziłam do przedpokoju, gdyż tam wisi ogromne lustro. Miała racje. Przeklnęłam pod nosem i wróciłam na miejsce.
- Opowiesz mi o tym wieczorem. Teraz jedz, a ja obudzę Darcy - zniknęła za rogiem, a ja oparłam łokcie na stole chowając twarz w dłoniach. Słysząc kroki, więc natychmiast wstaję. Darcy zbiega po schodach, Eleanor tuż za nią. Pożegnała się po czym wyszła do pracy. Zrobiłam małej takie samo śniadanie jakie miałyśmy z El. Pomogłam wdrapać jej się na krzesło, a sama oparłam się o blat i przyglądałam jej się. Jej oczy. Każdego dnia gdy patrzę w jej oczy odczuwam ból w klatce piersiowej. Jej śmiech. Gdy ona się śmieje to wszyscy dookoła niej też. Na każdym kroku przypomina mi Nialla. Jest jego mała damską kopią, a to dobija mnie najbardziej.
- Mamo już zjadłam - macha zabawnie nogami czekając, aż pozwolę je odejść. Skinęłam głową i zabrałam puste naczynie wkładając je od razu do zmywarki. Mała pobiegła już na górę, więc poszłam w jej ślady. Weszłam do jej pokoju, a ona w tym czasie pakowała do swojego plecaka urodzinowe lalki. Wybrałam z jej ogromnej szafy czarne leginsy i bluzę oraz białą koszulę. Pomogłam jej się ubrać i związałam jej włosy w kucyk. Założyła swój plecak i zeszłyśmy na dół. Za pięć dziewiąta. Byłyśmy dzisiaj podobnie ubrane więc wybrałam dla nas bordowe conversy za kostkę. Zawiązałam jej buty później moje. Zrobiłam zdjęcie naszej dzisiejszej wspólnej stylizacji uprzednio zakładając okulary przeciwsłoneczne. Umieściłam fotografie na Ig. Oczywiście musiałam założyć nowe konta na portalach społecznościowych by chłopacy nie mieli jak się ze mną skontaktować. Westchnęłam i schowałam wszystkie potrzebne rzeczy do plecaka. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i miałyśmy wychodzić jednak dostrzegłam tą nieszczęsną malinkę.
- Darcy poczekaj tu na mnie minutkę - uśmiechnęła się i usiadła na ławeczce przy drzwiach. Popędziłam na górę do mojego pokoju. Od razu weszłam do łazienki i próbowałam zakryć ją w każdy możliwy sposób. Nie poskutkowało, więc zmyłam z tamtego miejsca wszystko co nałożyłam. Przegrana rozpuściłam włosy, które wszystko zasłoniły. Zrezygnowana zeszłam z powrotem na dół. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłyśmy z Darcy z domu. Zapięłam ją w foteliku i zajęłam miejsce kierowcy. Zdążyłyśmy do przedszkola na czas, a to dzięki temu, że znajduję się ono kilka minut od domu. Gdy ruszałam z parkingu by jechać do salonu dostałam od Marcusa wiadomość bym kupiła trzy kawy, dla niego, dla mnie i dla klienta.
~Niall~
Siedziałem w salonie mojego mieszkania w Dublinie trzymając w ręku tą nieszczęsną kartkę. Buzował we mnie gniew do tego stopnia, że mógłbym rozwalić wszystko co mam pod ręką. A co jeśli to prawda? Jestem ojcem?! Dlaczego tak na nią naskoczyłem? Co jest ze mną nie tak? Przeczesałem włosy ciągnąc za ich końce. Muszę jakoś odreagować zanim zwariuję. Złożyłem kartkę i schowałem ją do tylnej kieszeni spodni. Założyłem buty i sięgając po kluczyki samochodu i telefon oraz portfel, opuściłem dom. Włożyłem na nos czarne ray-bany i byłem gotowy na opuszczenie budynku. Wsiadłem do samochodu zirytowany ciągłymi telefonami chłopaków. Odrzuciłem połączenie po raz kolejny tego dnia i rzuciłem urządzeniem na siedzenie obok. Po kilkunastu minutach dotarłem do celu. Zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy i wysiadłem z samochodu. Prześlizgnąłem się pomiędzy ludźmi by nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi. Wszedłem do salonu i uśmiech od razu uformował się na mojej twarzy.
- Horan! Dawno Cię tu nie było - przywitałem się z podobnie wyglądającym do mnie mężczyzną jednak jego ramiona pokrywało więcej tatuaży.
- Ciebie też miło widzieć Marcus. Jestem strasznie wkurwiony i potrzebuję jakoś z tego zejść - zaśmiał się.
- Zaraz muszę wyjść, ale przyjdzie tu moja utalentowana pracownica i będziesz mógł ją w końcu poznać - westchnąłem i oparłem się o blat na przeciwko niego.
- Mam nadzieję, że niczego nie spieprzy - przeczesałem ręką włosy.
- Chcesz kawę? - pyta się po chwili.
- Pewnie - wzruszyłem ramionami. Wystukał coś na telefonie i ruszył w stronę drzwi. Jestem tu stałym klientem i za każdym razem Marcus zamyka salon. Weszliśmy do pomieszczenia obok i usiedliśmy na czerwonej kanapie.
- Masz jakiś pomysł? - spytał spoglądając na mnie.
- Czy ja kiedykolwiek miałem pomysł - parsknąłem.
- Zdarzało się - śmiejąc się podszedł do stolika obok i podał mi kilka katalogów.
- Marcus otwórz te drzwi do cholery! - ten głos. Nie to niemożliwe. Z uśmiechem na ustach Marcus wyszedł do pomieszczenia obok.
- Od kiedy to ty zamykasz salon? Nieważne. Zostawiłam samochód przy tylnym wejściu, bo jakiś dupek zaparkował na moim miejscu i do tego w Starbucksie zorientowałam się, że mała włożyła swoją lalkę do mojego plecaka i to w dodatku był ... - ucięła swoją wypowiedź gdy mnie zobaczyła.
- Zoe? - spytałem zdezorientowany.
- Znacie się? - wtrącił się Marcus podając mi kubek kawy. Skinąłem głową nie odrywając od niej wzroku.
- Cóż to dobrze. Niall oddaję Cię w dobre ręce - poklepał mnie po ramieniu.
- Co? Nie! - chciała go zatrzymać, ale on przytulił ją i wyszedł zamykając salon. Westchnęła i położyła plecak na stoliku w rogu pomieszczenia. Stanąłem za nią obejmując ją delikatnie w talii. Przez jej zdezorientowanie coś wypadło z plecaka. Ku mojemu zdziwieniu to była lalka.
- To jest to o czym mówiłaś? - spytałem podnosząc moją kopię.
- Taa - wyjęła telefon i łapiąc za kubek swojego napoju odwróciła się w moją stronę.
- Urocze - uśmiecham się sam nie wiem dlaczego.
- Dostała na swoje trzecie urodziny całą piątkę - wzruszyła ramionami opierając się o stolik.
- Możesz ją podpisać na pewno się ucieszy. Nie będzie wiedziała, że to autograf od jej ojca - prychnęła. Coś ukuło mnie w serce. Czy będzie się tak zachowywać za to co powiedziałem jej wczoraj?
- Czego ode mnie wymagasz? Wybrałeś coś? - odeszła ode mnie parę kroków i zatrzymała się przy jakiejś szafce, w której jak dobrze pamiętam Marcus trzyma tusz i inne gówna.
- Nie. Nie szczególnie - zdjąłem koszulkę i usiadłem na fotelu. Zoe odwróciła się do mnie i skanowała moje ciało.
- Dużo trenowałem - zarumieniła się i odwróciła wzrok. Zdjęła bluzę rzucając ją następnie na kanapę. Wpięła włosy w wysokiego koka. Unosząc ręce do góry odkryła część tatuażu znajdującego się na jej żebrach. Przysunąłem się do niej i ostrożnie dotknąłem jej nagiej skóry. Uniosłem jej bluzkę trochę wyżej by odsłonić cały tatuaż ' one love, one heart, let's get together, feel alright '
- Masz więcej? - spytałem spoglądając na nią z dołu.
- Kilka - opowiedziała obojętnie.
- Pokaż - błagałem wędrując dłońmi po jej bokach. Westchnęła zrezygnowana i obróciła się do mnie tyłem. Wskazała na swoją szyję, na której widniał kształt serca. Później podniosła koszulkę bym pokazać mi nowy nabytek. Złapałem za materiał i przeciągnąłem przez jej głowę.
- Co Ty robisz? - pisnęła.
- Oglądam - powiedziałem spokojnie śledząc palcami tatuaż. Odwróciła się do mnie przodem i opuściła trochę swoje leginsy ujawniając na biodrze kolejny cytat. Moje źrenice powiększyły się gdy wzrokiem skanowałem jej ciało i ten cholerny czarny, koronkowy stanik. Oblizałem swoje spierzchnięte wargi, a ona zachichotała cicho.
- Napatrzyłeś się? Możemy zaczynać o ile już coś wymyśliłeś - chciała odebrać swoją koszulkę, ale nie pozwoliłem jej na to.
- Jaskółka. Zdecydowanie. W okolicach biodra - dalej napawałem się niesamowitym widokiem.
- Ślinisz się - dokładnie to samo powiedziała cztery lata temu. Spojrzałem na nią, a ona na mnie. Jestem pewien, że też o tym myśli.
- Połóż się. Mam jakieś wcześniejsze wzory, które namalowałam - patrzyłem się na jej seksowny tyłek. Jęknąłem wiedząc jak na mnie działa. Widziałem jak się uśmiechnęła. Wróciła do mnie z paroma wersjami. Wybraliśmy wspólnie jeden i Zoe zabrała się do pracy. Założyła czarne rękawiczki i oczyściła miejsce na swoje dzieło. Odbiła szkic na mojej skórze i zabrała maszynkę. Uważnie jej się przyglądałem.
- Kiedy wracasz do Londynu? - spytała nagle wycierając nadmiar tuszu.
- Muszę wracać dzisiaj. Jutro mamy koncert - przetarłem dłońmi twarz.
- Bywasz tutaj często? Dobrze się znacie z Marcusem - posłała mi krótkie spojrzenie.
- Taa. Mam na sobie kilka jego dzieł, ale nigdy nie spotkałem Ciebie - podkreśliłem ostatnie słowo. Zesztywniała.
- Mijaliśmy się - powiedziała ledwo słyszalnie.
- Pieprzone trzy lata - zacinałem dłoń w pięść.
- Byłaś tak blisko - wyszeptałem.
- Skończyłam - powiedziała ledwo słyszalnie, pociągając nosem i oczyszczając tatuaż. Zakleiła go i odsunęła się trochę ode mnie. Ściągnęła rękawiczki, a jeden szczegół przykuł moją uwagę.
- Zoe?! - podniosłem się do pozycji siedzącej po czym chwyciłem jej nadgarstek. Wstała i chciała odejść, ale ja byłem silniejszy. Spojrzałem na świeże cięcia znajdujące się na jej skórze.
- Masz tego więcej? - nie odpowiedziała jedynie odwróciła wzrok. Zdjąłem jej leginsy odsłaniając poranione uda. To wszystko moja wina. Moja pieprzona wina. Przysunąłem ją bliżej siebie. Składałem pojedyncze pocałunki na każdej ranie. Z jednej nogi przeniosłem się na drugą. Wplątała swoje palce w moje włosy. Zawsze uwielbiała to robić. Zatrzymałem się przy gumce jej majtek, spod której delikatnie wychodził tatuaż. Spojrzałem na nią z dołu, a ona przyglądała się moim poczynaniom przygryzając wargę. Odsłoniłem go, a moje źrenice momentalnie się powiększyły. Przejechałem kciukiem po napisie ' My Irish Boy '. Zacząłem składać pocałunki coraz wyżej, przez brzuch aż dotarłem do jej szyi. Zoe zacieśniła swój uścisk na moich włosach.
- Niall - jęknęła w moje usta. Z każdą chwilą pogłębiałem pocałunek.
- Dalej jestem na Ciebie zła - odsunęła się ode mnie na kilka kroków. Złapałem ją od tyłu obejmując ją w talii. Zacząłem składać mokre pocałunki na jej nagim ramieniu. Odwróciłem ją i przygwoździłem swoim ciałem do ściany.
-  Tak bardzo Cię pragnę - wyszeptałem w jej usta. Uśmiechnęła się między pocałunkami i zjechałam swoją ręką po mojej klatce piersiowej aż go gumki moich bokserek.
- Naprawdę? - spytała przygryzając moją wargę. Oparłem ręce na ścianie po obu jej stronach normując oddech i patrząc w te błękitne oczy. Sprawnie pozbyła się moich spodni, wkładając rękę do moich bokserek. Owinęła palce wokół mojego przyjaciela i zaczęła poruszać dłonią w górę i w dół jęknąłem przywierając do jej ust, zachłannie całując.
- Proszę - spojrzałem na nią, a ona przygryzając wargę skinęła głową. Przeklnąłem pod nosem i schyliłem się do spodni po portfel, w którym mam prezerwatywę. Pozbyłem się jej majtek i swoich bokserek. Założyłem prezerwatywę i zacząłem ją całować, wszędzie. Dotarłem do jej ust zaczepiając dłonie na jej biodrach. Ona doskonale wiedział co chciałem zrobić, więc po chwili oplotła swoje nogi na moim pasie. Spojrzałem jej głęboko w oczy szukając jakiejś obawy, sprzeciwu, której nie znalazłem.
- Kocham Cię - powiedziałem powoli oraz delikatnie w nią wchodząc.






Hehe nie sądziłam, że będzie takie zakończenie. Mam nadzieję, że pomimo takiej przerwy nie zawiodłam rozdziałem. Starałam się by wyszedł perfekcyjnie, ale opinia należy do czytających.

środa, 8 kwietnia 2015

4. Bądź znowu moja

Wysiadłam z mojego samochodu i wyjęłam z bagażnika walizkę po czym skierowałam się do drzwi. Byłam dozgonnie wdzięczna Connorowi, że mimo tak późnej pory i tego, że wyciągnęłam go z łóżka, to odebrał mnie z lotniska. Ja prowadziłam z powrotem, bo on zasypał na siedząco. Wyrzuciłam go kilka domów wcześniej by mógł wrócić do swojego łóżka. Stojąc przed drzwiami odszukałam kluczy, aby dostać się do środka. Weszłam najciszej jak tylko potrafiłam. Zostawiłam bagaż w holu i zdjęłam buty. Usłyszałam cichy chichot Eleanor. Oparłam się o framugę przy wejściu do salonu i przyglądałam się dziewczynie rozmawiającą ze swoim Lou przez telefon. Całymi dniami o nim mówi, ale nigdy nie widziałam go na oczy. Odchrząknęłam by zwrócić na siebie jej uwagę. Zdezorientowana spojrzała w moją stronę i zakończyła rozmowę. Wstała i podbiegła do mnie zamykając w uścisku.
- Co ty tutaj robisz? - spytała zdziwiona.
- Musiałam wrócić wcześniej - wzruszyłam ramionami.
- Coś przede mną ukrywasz. Siadaj - popchnęła mnie w stronę kanapy, a sama zniknęła w kuchni. Opadłam ma nią, a twarz zatopiłam w miękkim materiale poduszki.
- Trzymaj - usłyszałam i automatycznie podniosłam głowę. Eleanor miała wystawioną rękę w moją stronę z moim ulubionym kubkiem. Usiadłam po turecku i położyłam poduszkę na nogach by móc oprzeć na niej gorący kubek.
- A teraz opowiadaj - zajęła miejsce obok intensywnie się we mnie wpatrując. Nabrałam powietrze do płuc układając sobie wszystko w głowie.
- Alfie zabrał mnie na premierę filmu One Direction - zaczęłam, a Eleanor już była cała czerwona gdyż powstrzymywała się od wydobycia z siebie pisku.
- Film był niesamowity. Rozmawiałam z paroma ważnymi osobami i spotkałam się z ojcem Darcy - ostatnią część wręcz wyszeptałam niepewnie na nią spoglądając. Na moje słowa wręcz wypluła to co miała w ustach.
- Czekaj. Z tego co rozumiem były tam same gwiazdy, więc kto do cholery jest ojcem Darcy? - odłożyła kubek i otarła usta wierzchem dłoni.
- Tylko proszę obiecaj, że nikt się o tym nie dowie - także odłożyłam kubek i przytuliłam do swojej piersi mocniej poduszkę. Dziewczyna skinęła głową i patrzyła na mnie wyczekująco.
- To Niall - ledwo z siebie wydusiłam to imię.
- Niall pieprzony Horan? - skinęłam delikatnie głowią.
- To wyjaśnia dlaczego te dziecko jest takie idealne - wypuściła ze świstem powietrze.
- Jak zareagował na wieść, że jest tatusiem? - spytała podekscytowana.
- Jestem zmęczona idę na górę - wstałam i skierowałam się w stronę schodów. Eleonor złapała mnie za nadgarstek.
- On nie wie, prawda? - nie odpowiedziałam tylko po prostu przytuliłam się do niej.
- Zoe obiecuję Ci, że to co mi powiedziałaś zostanie między nami - zaczęła pocierać ręką moje plecy bym się uspokoiła. Łzy mimowolnie spływały po moich policzkach. Było mi naprawdę ciężko wiedząc, że Darcy wychowuje się bez ojca. Często się o niego pyta, a ja nie mam pojęcia co jej odpowiedzieć. Wreszcie odsunęłam się od niej szepcząc 'dziękuje i dobranoc' po czym wdrapałam się po schodach i weszłam do mojego pokoju uprzednio sprawdzając czy Darcy spokojnie śpi. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej dresy oraz luźną koszulkę do spania. Zamknęłam się w łazience zrzucając z siebie ubrania. Włączyłam letnią wodę potrzebując by ona spłynęła z mojego ciała zabierając wszystkie złe emocje. Oparłam się o kafelkową ścianę prysznica i zjechałam po niej w dół zakrywając twarz dłońmi. Musnęłam delikatnie opuszkami palców moje usta, które kilka godzin temu spotkały się z jego miękkimi wargami. Spojrzałam na mój nadgarstek i mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie z tamtego dnia. Odetchnęłam głęboko i wstałam sięgając po balsam. Po umyciu włosów wyłączyłam wodę i stanęłam na puchowym, zielonym dywaniku zawijając się w miękki ręcznik. Przebrałam się i zgasiłam wszystkie światła rzucając się następnie na łóżko.
O 7:30 zadzwonił mój budzik. Zwlekłam się z łóżka i od razu wybrałam ubrania na dzisiaj po czym skierowałam się do łazienki zrobić poranną toaletę. Schodząc po schodach wiązałam włosy w wysokiego koka.


 Zrobiłam cały stos różnorodnych kanapek i nalałam do trzech szklanek soku wieloowocowego, który robiłam każdego dnia ze świeżych owoców. Popędziłam na górę do pokoju Eleanor by ją obudzić.
- El wstawaj. Jest już po ósmej - usiadłam na łóżko potrząsając jej ramieniem. Jęknęła i przewróciła się na drugi bok.
- El twój Louis dzwoni - powiedziałam melodyjnym głosem.
- Gdzie mój telefon?! - natychmiast wyskoczyła z łóżka szukając urządzenia, które trzymałam w ręce. Pomachałam nim przed jej twarzą, a ona wyrwała mi go.
- Świnia - wymamrotała ponownie upadając w miękką pościel.
- Musiałam. Wstawaj, śniadanie czeka na Ciebie na dole - odwróciłam się i opuściłam ją uprzednio robiąc unik by nie oberwać lecącą w moją stronę poduszką. Zachichotałam i stanęłam przed drzwiami z poprzyklejanymi plakatami One Direction i różnymi naklejkami. Uchyliłam je lekko by nie narobić większego hałasu. Podeszłam do jej łóżeczka z uśmiechem patrząc jak słodko śpi. Usiadłam obok niej i pogłaskałam ręką po głowie. Ucałowałam jej czoło i uśmiechnęłam się gdy zaczęła się wiercić. Uchyliłam delikatnie powieki.
- Mama? - otworzyła szeroko oczy rzucając mi się na szyję.
- Tak księżniczko wróciłam szybciej, bo się stęskniłam za Tobą - powiedziałam przytulając jej drobne ciało. Objęła mnie nogami w pasie, więc trzymając ją dodatkowo za tyłek wstałam opuszczając jej pokój i schodząc do kuchni. Eleanor siedziała już ogarnięta i zajadała kanapki. Posadziłam małą na krześle i podstawiłam pod nos talerz ze śniadaniem. Machała pod stołem nogami przeżuwając kanapkę. El odłożyła swoje brudne naczynia do zmywarki, przytuliła ma pożegnanie, zabrała drugie śniadanie, które dla niej przyrządziłam i wyszła trzaskając drzwiami.
- Jedz mała, bo musimy się ubrać do przedszkola - powiedziałam na co Darcy zapiszczała i odsunęła pusty talerz zeskakując z krzesła. Pobiegła śmiejąc się na górę. Pozbierałam brudne naczynia i włączyłam zmywarkę. Poszłam śladami Darcy by po chwili znaleźć się w jej pokoju. Stała w swojej garderobie przeglądając wieszaki. Miała mnóstwo ubrań. Szczerze mówiąc rozpieszczałyśmy ją z Eleanor.Wyjęłam krótkie dżinsowe spodenki i bluzę z Minnie Mouse. W podskokach poszłyśmy do łazienki by Darcy umyła zęby. Przebrałam ją i włosy spięłam w kok. Gotowe zeszłyśmy na dół i ubrałyśmy buty. Schowałam do plecaka wszystkie potrzebne mi rzeczy po czym wyszłyśmy z domu. Zamknęłam drzwi, a Darcy pobiegła w stronę samochodu. Klucze z domu wrzuciłam do plecaka, a w zamian wyjęłam te do samochodu. Zapięłam Darcy  w foteliku, a sama usiadłam na miejscu kierowcy. Ruszyłam z podjazdu i włączyłam radio. Darcy śpiewała na tylnym siedzeniu. O dziewiątej znalazłyśmy się w przedszkolu. Pożegnałam się z małą oddając ją w ręce przedszkolanki i wróciłam do samochodu. Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Michaela.
 - Cześć mała co u Ciebie? - usłyszałam jego głos w słuchawce.
- Zastanawiałam się czy nie masz ochoty na małe szaleństwo fryzjerskie? - spytałam przełączając na głośnomówiący odkładając telefon na bok włączając się do ruchu drogowego.
- W sumie to znudził mi się czerwony - stwierdził.
- Za dziesięć minut tam gdzie zawsze - zarządziłam i rozłączyłam się. Zawsze gościmy w naszym ulubionym salonie. Jesteśmy tam stałymi bywalcami. Skręciłam w dobrze znaną mi uliczkę nucąc pod nosem piosenkę, która aktualnie leci w radiu. Zaparkowałam na wolnym miejscu i czekałam aż on się zjawi. Mieszka niedaleko, więc przyjdzie, a nie przyjedzie. Oparłam się o maskę samochodu gdy zza rogu wyłoniła się czerwona czupryna.
- Hej słońce - przywitał się całusem w policzek.
- Hej - weszliśmy do salonu i zostaliśmy przywitani przez przemiłą dziewczynę gdzieś w naszym wieku.
- Dawno was tu nie było - zaśmiała się na nasz widok.
- Tak dlatego dzisiaj zrobimy lekkie zmiany w naszym wyglądzie - skwitował Michael.
- Macie szczęście. Mam możliwość teraz wepchnąć was między klientów - spojrzała na ekran komputera - rozgośćcie się - ruchem ręki wskazała nam byśmy udali się w stronę czarnych foteli - zaraz się wami zajmiemy - zniknęła na zapleczu. Po chwili przyszły do nas dwie znajome dziewczyny.
- Dyskutowaliście na tego jakiej zmiany chcecie czy możemy was rozdzielić? - spytała brunetka.
- W sumie to nie, ale ja już siedzę, więc to Ty się przenosisz - Michael westchnął i udał się w inną część salonu z blondynką.
- Ścinamy i to dość mocno - stwierdziłam przeglądając się w lustrze.
- Jesteś tego pewna - zawahała się biorąc do ręki rozpylacz z wodą i grzebień.
- Zaczynam nowe życie, więc trzeba od czegoś zacząć. Tnij - uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco. Westchnęła się i zabrała do pracy. Dużo plotkowałyśmy o gwiazdach, trendach modowych i takich tam. Wskazałam jej miejsce, do którego chciałabym, aby sięgały włosy. Zasłoniła przede mną lustro. Nim się obejrzałam pierwsze kosmyki znalazły się już na białych kafelkach.
- Zoella jesteś gotowa? - usłyszałam krzyk Michaela.
- Kończymy - odpowiedziała Amy, bo tak nazywała się dziewczyna, która zawsze zajmowała się moimi włosami dlatego też ubolewa tak nad ich ścięciem. Włączyła suszarkę i poczułam ciepły podmuch powietrza. Amy odłożyła wszystkie rzeczy, które miała w dłoniach i stanęła przy lustrze. Odsłoniła je, a mnie zamurowało. Moje włosy, które sięgały prawie do mojej pupy teraz  są krótkie i kończą się powyżej moich piersi. Amy spoglądała na mnie niepewnie gdy przeczesywałam dłonią grzywkę.
- Wyglądam ślicznie. Dziękuję - przytuliłam ją, a ona odetchnęła z ulgą. Przeszłyśmy do pomieszczenia, w którym znajdował się Michael siedzący na kanapie i grzebiący w telefonie. Odchrząknęłam zwracając na siebie jego uwagę. Otworzył usta z niedowierzaniem.
- Powiedziałaś małe szaleństwo, a tu proszę - podszedł do mnie i okręcił mnie wokół mojej osi.
- Ty też niczego sobie - rozczochrałam jego teraz fioletowo-niebieskie czuprynę.
- Kawa? - spytałam gdy zapłaciliśmy i wyszliśmy z salonu.
- Pewnie. Starbucks? - zatrzymaliśmy się przy moim skarbie.
- Planuję zrobić tatuaż. Jesteś chętny? - rzuciłam mu pytające spojrzenie. Skinął uśmiechnięty głową i wsiadł na miejsce pasażera. Cicho się zaśmiałam i wsiadłam za kierownice. Odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę kierując się do mojego miejsca pracy. W czasie jazdy do Michaela zadzwonił Luke z informacją, że za godzinę ma być w studiu. Stwierdziłam, że jest to po drodze i nie zaszkodzi mi go tam podrzucić. Ucałował mój policzek na pożegnanie i wysiadł z auta. Pomachałam do Ashtona, który mi zawtórował. Odjechałam i kilka przecznic dalej zaparkowałam. Zabrałam swoje rzeczy i zamknęłam samochód.
- Hej. Marcus. Hej. Potrzebuję tatuażu - oparłam się o ladę naprzeciwko niego.
- Nie miałaś jakoś teraz być jeszcze na lotnisku, ale  w Londynie - spojrzał na zegarek wiszący na ścianie.
- Nie to nie idę do innego salonu - prychnęłam na co on się zaśmiał.
- Czego ode mnie oczekujesz tym razem? - spytał.
- Mam 4-5 godzin. Myślę nad ptakami w okolicy pleców, łopatek. Co ty na to? - jego oczy zamigotały, a to znaczy, że ma już pomysł.
- Pójdziemy do drugiego pomieszczenia. Shawn! - odwrócił się w stronę zaplecza. Brunet natychmiast znalazł się obok Marcusa.
- Zajmij się salonem. Jak będziesz potrzebował mojej pomocy to wołaj, ale lepiej będzie jak nie będziesz jej potrzebował - pchnął mnie w stronę drzwi. Odłożyłam plecak wyjmując z niego uprzednio telefon.
- Zdejmij bluzkę - powiedział ubierając czarne rękawiczki jednorazowe i biorąc do ręki mazak. Zrobiłam to co mi polecił i zostałam  w samym staniku. Rozsiadłam się na fotelu, a Marcus pojawił się tuż za mną. Zaczął coś mazać co naprawdę łaskotało. Nie przepadał za projektowanie na kartce wolał od razu na skórze. Mnie i Shawnowi na to nie pozwalał tłumacząc, że on jest dłużej w tym fachu. Shawn jest dwudziestolatkiem z ogromnymi ambicjami. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk maszynki do tatuażu. Przyzwyczaiłam się już do tatuażu i można powiedzieć, że nie odczuwam już tak bólu. Telefon zawibrował  i prawie natychmiast odblokowałam go sprawdzając wiadomość.
Hej słońce. Doleciałaś? Nos na szczęście jest cały.
Li xoxo
Na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Cieszę się, że poprosił o mój numer. Liam jest naprawdę przyjacielem niezastąpionym.
Doleciałam cała i zdrowa. Mam nadzieję, że Niall nie zrobi Ci więcej krzywdy. Podziękuj Zaynowi, że nie pozwolił mi zrobić czegoś przez co miałabym problemy. Całusy.
Zoe xoxo
Nie spałam pół nocy myśląc nad tym co z Liamem. Powtarzałam sobie w głowie co wtedy tak właściwie stało. Zachowanie Nialla dawało wiele do myślenia.
Mamy przerwę w koncertach. Wymknę się Paulowi i przylecę do Dublina. Spotkamy się, pogadamy. Co Ty na to?
Li xoxo
 
Szczerze to zdziwiła mnie propozycja Liama. To do niego nie podobne. Umówiliśmy się w dość ustronne miejsce, a wręcz na pustkowiu w godzinach wieczornych, a nawet nocnych w zależności od lotu. Payne stwierdził, że tam nie będzie fanów oraz paparazzi. No cóż zgodziłam się. Włożyłam do ust słomkę by po chwili poczuć znajomy smak waniliowego latte. Shawn wyskoczył ma chwilę i przyniósł każdemu po kawie.
- Skończone - powiedział zadowolony z siebie Marcus. Wstałam i podeszłam tyłem do lustra sięgając po lusterko z ręki Marcusa.
- Śliczny. Jak zawsze - zachichotałam. Odpowiednio zabezpieczył swoje dzieło. Ubrałam się i zgarnęłam swoje rzeczy. 
- Dzięki, odlicz z mojej wypłaty - cmoknęłam go w policzek i wyszłam z salonu. Wsiadłam od samochodu i ruszyłam do supermarketu. Nasza lodówka wręcz świeci pustkami. Przejrzałam kilka gazet czego nigdy nie robiłam. Znalazłam pare wzmianek na temat wczorajszej nocy. Zrobiłam szybkie zakupy i ruszyłam do domu. Rozpakowałam siatki w kuchni i zostawiłam na wierzchu to co będzie potrzebne mi do zrobienia obiadu. Spojrzałam na zegarek po czy złapałam plecak i wyszłam z domu. Gdy wyjeżdżałam z podjazdu Alfie wchodził do swojego domu. Pomachałam do niego i zostawiłam go ze zdezorientowaną miną. Zaśmiałam się pod nosem włączając radio. Zaparkowałam i sprawdziłam godzinę. Jak zwykle punktualnie pomyślałam sobie. Chwyciłam plecak po czym wyszłam z auta. Z uśmiechem na ustach weszłam do przedszkola. Przedszkolanka przyprowadziła Darcy, która od razu się do mnie przytuliła.
- Patrz mamusiu zrobiłam laurkę - wręczyła mi ją.
- Darcy jest bardzo zdolnym dzieckiem. Poprosiła o pomoc w pisaniu - wskazała na kartkę, którą trzymałam w ręce. Spojrzałam na nią i zaniemówiłam. DAD. Na środku znajdowało się ogromne serce. Schowałam rysunek do plecaka i pomogłam Darcy zmienić buty. Bez słowa opuściłyśmy budynek.
- Idziemy na lody? - spytałam przerywając jej monolog na temat tego co dzisiaj się przydarzyło. Skinęła energicznie głową. Choć jest wrzesień to jak na ten miesiąc jest bardzo ciepło. Skierowałyśmy się do pobliskiej cukierni. Otworzyłam jej drzwi, a ona stanęła na palcach by dostrzec różnokolorowe lody. Wzięłam ją na ręce i dostrzegłam, że jej oczy wręcz migotały ze szczęścia.
- Które chcesz? - spytałam śmiejąc się.
- Niebieskie - krzyknęła zwracając na siebie uwagę kilku ludzi. Zakryłam jej buzię moją dłonią posyłając przepraszające spojrzenie w stronę dziewczyny za ladą.
- Lody niebieskie z posypką do młodej damy, a dla pani? - chwyciła dwa rożki i gałkownicę. 
- Miętowe z kawałkami czekolady - uśmiechnęłam się. Nałożyła dwie porcje i podała mi podając cenę. Z plecaka wyjęłam odpowiednią sumę i wręczyłam jej. Pożegnałyśmy się opuszczając cukiernię. Przeszłyśmy do parku gdzie biegało sporo dzieci. Darcy wsunęła swojego loda strasznie szybko i błagała oto by mogła pobiegać z innymi dzieciakami. Usiadłam na pobliskiej ławce obserwując każdy jej ruch. Pisałam później chwilę z Liamem i jakoś miałam dziwne uczucie choćby to wcale nie on ze mną pisał. Była już prawie siedemnasta, a mój brzuch domagał się jedzenia. Moja księżniczka w porównaniu do mnie jadła obiad w przedszkolu.
- Darcy, słońce wracamy do domu - zawołałam, a ona z skwaszoną miną podeszła do mnie. Po kim ona ma tyle energii? Zadaję sobie to pytanie od dwóch lat. Jako niemowlak była spokojna jak aniołek. Złapała mnie nadąsana za rękę i mogliśmy iść do samochodu. Zapięłam ją w foteliku i mogłam ruszać. Po kilkunastu minutach znalazłyśmy się w domu. Darcy pobiegła do swojego pokoju, a ja do kuchni. Przesmażyłam kurczaka z przyprawami, zrobiłam sos i wymieszałam z ugotowanym makaronem. Usiadłam w salonie na kanapie gdy usłyszałam przekręcanie kluczy w drzwiach.
- Już jestem! - krzyknęła w holu El.
- Obiad jest w kuchni - również krzyknęłam skacząc po kanałach szukając czegoś sensownego. Po chwili dziewczyna zajęła miejsce obok mnie z talerzem jedzenia.
- Zajmiesz się Darcy na jakąś godzinę. W sumie ona już będzie spała - spojrzałam na nią.
- Jasne i tak Lou ma zadzwonić, więc nie będę spać - wzruszyła ramionami.
- Naprawdę bardzo Ci dziękuję Liam ma przylecieć tego wieczoru - prawie zakrztusiła się kurczakiem.
- Liam Payne? - napiła się soku pomarańczowego.
- Taa - skinęłam głową i wstałam. Odstawiłam talerz do kuchni i wróciłam z szklanką soku. El opowiadała jaki to Louis jest uroczy i że cały czas ze sobą piszą. Przegadałyśmy sporo czasu, pokazałam jej nowy tatuaż. Uznała, że w tej fryzurze wyglądam nieziemsko. Przeprosiłam ją i weszłam na górę by sprawdzić co u Darcy. Bawiła się swoimi misiami.
- Słońce czas spać - oparłam się o framugę śledząc jej poczynania. Było już grubo po dziewiątej. Wykąpałam ją, przeczytałam bajkę i upewniając się, że zasnęła wyszłam z jej pokoju. Telefon zawibrował w tylnej kieszeni spodni.
Wylądowałem. Do zobaczenia niebawem.
Li xoxo
Mam mało czasu. Zdecydowanie za mało by dotrzeć tam samochodem. Zbiegłam na dół, wskoczyłam w buty, zabrałam plecak i wręcz wybiegłam z domu. Przeszłam kilka domów dalej, zatrzymując się przed jednym i dzwoniąc dzwonkiem.
- Connor błagam Cię pożycz mi motor - powiedziałam gdy drzwi w końcu się otworzyły.
- Nie. Nie. Nienienie. Tylko mnie mój skarb. Mogę Cię podwieźć, ale nie puszczę Cię samej. Jeździsz zdecydowanie za szybko - westchnęłam na jego wypowiedź. On ma racje lubię szybką jazdę, może, aż za bardzo.
- Zgoda, ale się rusz. Jestem tak jakby spóźniona - założył buty i skórzaną kurtkę po czym zamkną drzwi i poszliśmy do garażu. Wsiedliśmy na jego ukochany motor. Nie zakładaliśmy kasku, bo zbyt nam się spieszyło. Connor mamrotał coś całą drogę o tym, że właśnie leci mecz czy dlaczego musiał wybrać takie pustkowie. Zachichotałam przytulając się do jego pleców. Po niespełna kilkudziecięciu minutach dotarliśmy do celu. Było tam zaparkowane auta, a o maskę opierał się palący mężczyzna z blond włosami.
- Connor zaczekaj tu na mnie proszę - wyszeptałam do jego ucha. Nie czekając na odpowiedź odeszłam od niego kierując się w stronę samochodu.
- Co Ty tu do kurwy robisz! - krzyknęłam.
- Stoję i czekam na Ciebie nie widzisz - powiedział oschle.
- Ale miałam się tu... - nie dokończyłam gdyż pomachał mi przed twarzą telefonem włączonym na naszej rozmowie.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Pogadać o tym co wydarzyło się trzy lata temu - założył ręce na piersi. Hmm urodziła nam się wspaniała córka?
- Było minęło - chciałam odejść, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Dlaczego mnie zostawiłaś, dlaczego zniknęłaś tak nagle? Nie wystarczałem Ci w łóżku? Wybrałaś tego kutasa zamiast mnie? Co Ty sobie w ogóle myślałaś? - zaczął krzyczeć, a ja próbowałam wyrwać się z jego uścisku.
- Musiałam, rozumiesz. Musiałam. Alfie nie jest moim cholernym chłopakiem. Zostałam zmuszona do wyjazdu. Każdej nocy biłam się z myślami. Żałowałam swojej decyzji, ale Ty znalazłeś miłość swojego życia - łzy zaczęły same wypływać z moich oczu. Nie kontrolowałam tego. Nie oczekiwanie przyciągnął mnie do siebie i wpił w moje usta. Brakowało mi tego nawet bardzo. Przejechał językiem po mojej wardze prosząc o dostęp. Uległam. Zsunął z moich ramion plecak, który upadł z hukiem ma ziemię. Oparł mnie ma masce samochodu i zachłannie całował. Gdy poczułam jak wsuwa dłonie pod moją bluzkę i poczułam jego dotyk na mojej skórze dotarło do mnie co się właśnie dzieje. Z całą siłą jaką posiadałam odepchnęłam go od siebie.
- Masz pieprzoną dziewczynę. Zostałam zdradzona przez ważną w moim życiu wtedy osobę, więc teraz nie chcę być powodem zdrady - podniosłam plecak i miałam już odejść gdy on przyciągnął mnie od tyłu do swojej klatki piersiowej. Syknęłam z bólu poprzez gwałtowne zetknięcie nowego tatuażu z jego ciałem gdyż mocno mnie do siebie przytulił. Poczułam jego gorący oddech na mojej szyi.
- Wiele się zmieniło przez ten czas - wyszeptał wprost do mojego ucha. Złożył pocałunek tuż pod nim. Tracił nosem naszyjnik, z którym nie rozstaję się od trzech lat, prawie czterech. Później przełożył włosy na jedno ramię i odsłonił plecy. Jego jedna dłoń znalazła swoje miejsce na moim brzuchu, a druga podtrzymywała włosy gdy składał pocałunki na mojej szyi.
- Bądź znowu moja - wychrypiał.
- Niall puść mnie - powiedziałam spokojnie. Nie odpuszczał.
- Puść mnie do cholery - zaczęłam się lekko szarpać jednak był dla mnie za silny.
- Pieprzony zboczeńcu zostaw ją - momentalnie obok nas pojawił się Connor. Przez zdezorientowanie Nialla udało mi się uwolnić z jego uścisku.
- Kim do kurwy jesteś? - mierzył Connora wzrokiem.
- Jej przyjacielem, który wspiera ją w trudnych chwilach. Który był przy niej gdy świat jej się zawalił. Który zabiera jej księżniczkę wy ona mogła odpocząć - zaczął wyliczać na palcach.
- O czym on mówi? - zwrócił się do mnie.
- O moim dziecku. Naszym dziecku - odwróciłam się i odeszłam od niego. Już miałam wsiąść na motor gdy olśniło mnie co mam w plecaku. Wyjęłam z niego kartkę, którą dała mi dziś Darcy.
- Jesteś pieprzonym ojcem Horan - wepchnęłam mu ją do ręki.
- Co to do cholery jest? Wkręcasz mnie w dziecko? - krzyknął na mnie.
- Nie rób ze mnie dziwki! - zdenerwowałam się przez co oberwał w twarz. Złapał się za bolące miejsce, a ja wykorzystałam sytuację i uciekłam wsiadając na motor. Przytuliłam się do pleców bruneta i zaczęłam cicho szlochać. Nim się obejrzałam Connor zatrzyma się przed moim domem. Podziękowałam mu i odjechał mimo iż chciał zostać. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Tak jak się spodziewałam El leżała na kanapie szczerząc się do ekranu.
- Powiedziałam mu - powiedziałam, a wręcz wyszeptałam jednak ona to usłyszała. Pobiegłam natychmiast do pokoju. To będzie długa noc.


Tatuaż Zoe



Tak wiem znowu opóźnienie, za które strasznie przepraszam. Rozdział uważam za udany jak dla mnie.  Mam nadzieję, że przy tym rozdziale znajdzie się więcej wyświetleń niż przy poprzednim. Spóźnionych wesołych świąt.