środa, 8 kwietnia 2015

4. Bądź znowu moja

Wysiadłam z mojego samochodu i wyjęłam z bagażnika walizkę po czym skierowałam się do drzwi. Byłam dozgonnie wdzięczna Connorowi, że mimo tak późnej pory i tego, że wyciągnęłam go z łóżka, to odebrał mnie z lotniska. Ja prowadziłam z powrotem, bo on zasypał na siedząco. Wyrzuciłam go kilka domów wcześniej by mógł wrócić do swojego łóżka. Stojąc przed drzwiami odszukałam kluczy, aby dostać się do środka. Weszłam najciszej jak tylko potrafiłam. Zostawiłam bagaż w holu i zdjęłam buty. Usłyszałam cichy chichot Eleanor. Oparłam się o framugę przy wejściu do salonu i przyglądałam się dziewczynie rozmawiającą ze swoim Lou przez telefon. Całymi dniami o nim mówi, ale nigdy nie widziałam go na oczy. Odchrząknęłam by zwrócić na siebie jej uwagę. Zdezorientowana spojrzała w moją stronę i zakończyła rozmowę. Wstała i podbiegła do mnie zamykając w uścisku.
- Co ty tutaj robisz? - spytała zdziwiona.
- Musiałam wrócić wcześniej - wzruszyłam ramionami.
- Coś przede mną ukrywasz. Siadaj - popchnęła mnie w stronę kanapy, a sama zniknęła w kuchni. Opadłam ma nią, a twarz zatopiłam w miękkim materiale poduszki.
- Trzymaj - usłyszałam i automatycznie podniosłam głowę. Eleanor miała wystawioną rękę w moją stronę z moim ulubionym kubkiem. Usiadłam po turecku i położyłam poduszkę na nogach by móc oprzeć na niej gorący kubek.
- A teraz opowiadaj - zajęła miejsce obok intensywnie się we mnie wpatrując. Nabrałam powietrze do płuc układając sobie wszystko w głowie.
- Alfie zabrał mnie na premierę filmu One Direction - zaczęłam, a Eleanor już była cała czerwona gdyż powstrzymywała się od wydobycia z siebie pisku.
- Film był niesamowity. Rozmawiałam z paroma ważnymi osobami i spotkałam się z ojcem Darcy - ostatnią część wręcz wyszeptałam niepewnie na nią spoglądając. Na moje słowa wręcz wypluła to co miała w ustach.
- Czekaj. Z tego co rozumiem były tam same gwiazdy, więc kto do cholery jest ojcem Darcy? - odłożyła kubek i otarła usta wierzchem dłoni.
- Tylko proszę obiecaj, że nikt się o tym nie dowie - także odłożyłam kubek i przytuliłam do swojej piersi mocniej poduszkę. Dziewczyna skinęła głową i patrzyła na mnie wyczekująco.
- To Niall - ledwo z siebie wydusiłam to imię.
- Niall pieprzony Horan? - skinęłam delikatnie głowią.
- To wyjaśnia dlaczego te dziecko jest takie idealne - wypuściła ze świstem powietrze.
- Jak zareagował na wieść, że jest tatusiem? - spytała podekscytowana.
- Jestem zmęczona idę na górę - wstałam i skierowałam się w stronę schodów. Eleonor złapała mnie za nadgarstek.
- On nie wie, prawda? - nie odpowiedziałam tylko po prostu przytuliłam się do niej.
- Zoe obiecuję Ci, że to co mi powiedziałaś zostanie między nami - zaczęła pocierać ręką moje plecy bym się uspokoiła. Łzy mimowolnie spływały po moich policzkach. Było mi naprawdę ciężko wiedząc, że Darcy wychowuje się bez ojca. Często się o niego pyta, a ja nie mam pojęcia co jej odpowiedzieć. Wreszcie odsunęłam się od niej szepcząc 'dziękuje i dobranoc' po czym wdrapałam się po schodach i weszłam do mojego pokoju uprzednio sprawdzając czy Darcy spokojnie śpi. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej dresy oraz luźną koszulkę do spania. Zamknęłam się w łazience zrzucając z siebie ubrania. Włączyłam letnią wodę potrzebując by ona spłynęła z mojego ciała zabierając wszystkie złe emocje. Oparłam się o kafelkową ścianę prysznica i zjechałam po niej w dół zakrywając twarz dłońmi. Musnęłam delikatnie opuszkami palców moje usta, które kilka godzin temu spotkały się z jego miękkimi wargami. Spojrzałam na mój nadgarstek i mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie z tamtego dnia. Odetchnęłam głęboko i wstałam sięgając po balsam. Po umyciu włosów wyłączyłam wodę i stanęłam na puchowym, zielonym dywaniku zawijając się w miękki ręcznik. Przebrałam się i zgasiłam wszystkie światła rzucając się następnie na łóżko.
O 7:30 zadzwonił mój budzik. Zwlekłam się z łóżka i od razu wybrałam ubrania na dzisiaj po czym skierowałam się do łazienki zrobić poranną toaletę. Schodząc po schodach wiązałam włosy w wysokiego koka.


 Zrobiłam cały stos różnorodnych kanapek i nalałam do trzech szklanek soku wieloowocowego, który robiłam każdego dnia ze świeżych owoców. Popędziłam na górę do pokoju Eleanor by ją obudzić.
- El wstawaj. Jest już po ósmej - usiadłam na łóżko potrząsając jej ramieniem. Jęknęła i przewróciła się na drugi bok.
- El twój Louis dzwoni - powiedziałam melodyjnym głosem.
- Gdzie mój telefon?! - natychmiast wyskoczyła z łóżka szukając urządzenia, które trzymałam w ręce. Pomachałam nim przed jej twarzą, a ona wyrwała mi go.
- Świnia - wymamrotała ponownie upadając w miękką pościel.
- Musiałam. Wstawaj, śniadanie czeka na Ciebie na dole - odwróciłam się i opuściłam ją uprzednio robiąc unik by nie oberwać lecącą w moją stronę poduszką. Zachichotałam i stanęłam przed drzwiami z poprzyklejanymi plakatami One Direction i różnymi naklejkami. Uchyliłam je lekko by nie narobić większego hałasu. Podeszłam do jej łóżeczka z uśmiechem patrząc jak słodko śpi. Usiadłam obok niej i pogłaskałam ręką po głowie. Ucałowałam jej czoło i uśmiechnęłam się gdy zaczęła się wiercić. Uchyliłam delikatnie powieki.
- Mama? - otworzyła szeroko oczy rzucając mi się na szyję.
- Tak księżniczko wróciłam szybciej, bo się stęskniłam za Tobą - powiedziałam przytulając jej drobne ciało. Objęła mnie nogami w pasie, więc trzymając ją dodatkowo za tyłek wstałam opuszczając jej pokój i schodząc do kuchni. Eleanor siedziała już ogarnięta i zajadała kanapki. Posadziłam małą na krześle i podstawiłam pod nos talerz ze śniadaniem. Machała pod stołem nogami przeżuwając kanapkę. El odłożyła swoje brudne naczynia do zmywarki, przytuliła ma pożegnanie, zabrała drugie śniadanie, które dla niej przyrządziłam i wyszła trzaskając drzwiami.
- Jedz mała, bo musimy się ubrać do przedszkola - powiedziałam na co Darcy zapiszczała i odsunęła pusty talerz zeskakując z krzesła. Pobiegła śmiejąc się na górę. Pozbierałam brudne naczynia i włączyłam zmywarkę. Poszłam śladami Darcy by po chwili znaleźć się w jej pokoju. Stała w swojej garderobie przeglądając wieszaki. Miała mnóstwo ubrań. Szczerze mówiąc rozpieszczałyśmy ją z Eleanor.Wyjęłam krótkie dżinsowe spodenki i bluzę z Minnie Mouse. W podskokach poszłyśmy do łazienki by Darcy umyła zęby. Przebrałam ją i włosy spięłam w kok. Gotowe zeszłyśmy na dół i ubrałyśmy buty. Schowałam do plecaka wszystkie potrzebne mi rzeczy po czym wyszłyśmy z domu. Zamknęłam drzwi, a Darcy pobiegła w stronę samochodu. Klucze z domu wrzuciłam do plecaka, a w zamian wyjęłam te do samochodu. Zapięłam Darcy  w foteliku, a sama usiadłam na miejscu kierowcy. Ruszyłam z podjazdu i włączyłam radio. Darcy śpiewała na tylnym siedzeniu. O dziewiątej znalazłyśmy się w przedszkolu. Pożegnałam się z małą oddając ją w ręce przedszkolanki i wróciłam do samochodu. Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Michaela.
 - Cześć mała co u Ciebie? - usłyszałam jego głos w słuchawce.
- Zastanawiałam się czy nie masz ochoty na małe szaleństwo fryzjerskie? - spytałam przełączając na głośnomówiący odkładając telefon na bok włączając się do ruchu drogowego.
- W sumie to znudził mi się czerwony - stwierdził.
- Za dziesięć minut tam gdzie zawsze - zarządziłam i rozłączyłam się. Zawsze gościmy w naszym ulubionym salonie. Jesteśmy tam stałymi bywalcami. Skręciłam w dobrze znaną mi uliczkę nucąc pod nosem piosenkę, która aktualnie leci w radiu. Zaparkowałam na wolnym miejscu i czekałam aż on się zjawi. Mieszka niedaleko, więc przyjdzie, a nie przyjedzie. Oparłam się o maskę samochodu gdy zza rogu wyłoniła się czerwona czupryna.
- Hej słońce - przywitał się całusem w policzek.
- Hej - weszliśmy do salonu i zostaliśmy przywitani przez przemiłą dziewczynę gdzieś w naszym wieku.
- Dawno was tu nie było - zaśmiała się na nasz widok.
- Tak dlatego dzisiaj zrobimy lekkie zmiany w naszym wyglądzie - skwitował Michael.
- Macie szczęście. Mam możliwość teraz wepchnąć was między klientów - spojrzała na ekran komputera - rozgośćcie się - ruchem ręki wskazała nam byśmy udali się w stronę czarnych foteli - zaraz się wami zajmiemy - zniknęła na zapleczu. Po chwili przyszły do nas dwie znajome dziewczyny.
- Dyskutowaliście na tego jakiej zmiany chcecie czy możemy was rozdzielić? - spytała brunetka.
- W sumie to nie, ale ja już siedzę, więc to Ty się przenosisz - Michael westchnął i udał się w inną część salonu z blondynką.
- Ścinamy i to dość mocno - stwierdziłam przeglądając się w lustrze.
- Jesteś tego pewna - zawahała się biorąc do ręki rozpylacz z wodą i grzebień.
- Zaczynam nowe życie, więc trzeba od czegoś zacząć. Tnij - uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco. Westchnęła się i zabrała do pracy. Dużo plotkowałyśmy o gwiazdach, trendach modowych i takich tam. Wskazałam jej miejsce, do którego chciałabym, aby sięgały włosy. Zasłoniła przede mną lustro. Nim się obejrzałam pierwsze kosmyki znalazły się już na białych kafelkach.
- Zoella jesteś gotowa? - usłyszałam krzyk Michaela.
- Kończymy - odpowiedziała Amy, bo tak nazywała się dziewczyna, która zawsze zajmowała się moimi włosami dlatego też ubolewa tak nad ich ścięciem. Włączyła suszarkę i poczułam ciepły podmuch powietrza. Amy odłożyła wszystkie rzeczy, które miała w dłoniach i stanęła przy lustrze. Odsłoniła je, a mnie zamurowało. Moje włosy, które sięgały prawie do mojej pupy teraz  są krótkie i kończą się powyżej moich piersi. Amy spoglądała na mnie niepewnie gdy przeczesywałam dłonią grzywkę.
- Wyglądam ślicznie. Dziękuję - przytuliłam ją, a ona odetchnęła z ulgą. Przeszłyśmy do pomieszczenia, w którym znajdował się Michael siedzący na kanapie i grzebiący w telefonie. Odchrząknęłam zwracając na siebie jego uwagę. Otworzył usta z niedowierzaniem.
- Powiedziałaś małe szaleństwo, a tu proszę - podszedł do mnie i okręcił mnie wokół mojej osi.
- Ty też niczego sobie - rozczochrałam jego teraz fioletowo-niebieskie czuprynę.
- Kawa? - spytałam gdy zapłaciliśmy i wyszliśmy z salonu.
- Pewnie. Starbucks? - zatrzymaliśmy się przy moim skarbie.
- Planuję zrobić tatuaż. Jesteś chętny? - rzuciłam mu pytające spojrzenie. Skinął uśmiechnięty głową i wsiadł na miejsce pasażera. Cicho się zaśmiałam i wsiadłam za kierownice. Odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę kierując się do mojego miejsca pracy. W czasie jazdy do Michaela zadzwonił Luke z informacją, że za godzinę ma być w studiu. Stwierdziłam, że jest to po drodze i nie zaszkodzi mi go tam podrzucić. Ucałował mój policzek na pożegnanie i wysiadł z auta. Pomachałam do Ashtona, który mi zawtórował. Odjechałam i kilka przecznic dalej zaparkowałam. Zabrałam swoje rzeczy i zamknęłam samochód.
- Hej. Marcus. Hej. Potrzebuję tatuażu - oparłam się o ladę naprzeciwko niego.
- Nie miałaś jakoś teraz być jeszcze na lotnisku, ale  w Londynie - spojrzał na zegarek wiszący na ścianie.
- Nie to nie idę do innego salonu - prychnęłam na co on się zaśmiał.
- Czego ode mnie oczekujesz tym razem? - spytał.
- Mam 4-5 godzin. Myślę nad ptakami w okolicy pleców, łopatek. Co ty na to? - jego oczy zamigotały, a to znaczy, że ma już pomysł.
- Pójdziemy do drugiego pomieszczenia. Shawn! - odwrócił się w stronę zaplecza. Brunet natychmiast znalazł się obok Marcusa.
- Zajmij się salonem. Jak będziesz potrzebował mojej pomocy to wołaj, ale lepiej będzie jak nie będziesz jej potrzebował - pchnął mnie w stronę drzwi. Odłożyłam plecak wyjmując z niego uprzednio telefon.
- Zdejmij bluzkę - powiedział ubierając czarne rękawiczki jednorazowe i biorąc do ręki mazak. Zrobiłam to co mi polecił i zostałam  w samym staniku. Rozsiadłam się na fotelu, a Marcus pojawił się tuż za mną. Zaczął coś mazać co naprawdę łaskotało. Nie przepadał za projektowanie na kartce wolał od razu na skórze. Mnie i Shawnowi na to nie pozwalał tłumacząc, że on jest dłużej w tym fachu. Shawn jest dwudziestolatkiem z ogromnymi ambicjami. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk maszynki do tatuażu. Przyzwyczaiłam się już do tatuażu i można powiedzieć, że nie odczuwam już tak bólu. Telefon zawibrował  i prawie natychmiast odblokowałam go sprawdzając wiadomość.
Hej słońce. Doleciałaś? Nos na szczęście jest cały.
Li xoxo
Na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Cieszę się, że poprosił o mój numer. Liam jest naprawdę przyjacielem niezastąpionym.
Doleciałam cała i zdrowa. Mam nadzieję, że Niall nie zrobi Ci więcej krzywdy. Podziękuj Zaynowi, że nie pozwolił mi zrobić czegoś przez co miałabym problemy. Całusy.
Zoe xoxo
Nie spałam pół nocy myśląc nad tym co z Liamem. Powtarzałam sobie w głowie co wtedy tak właściwie stało. Zachowanie Nialla dawało wiele do myślenia.
Mamy przerwę w koncertach. Wymknę się Paulowi i przylecę do Dublina. Spotkamy się, pogadamy. Co Ty na to?
Li xoxo
 
Szczerze to zdziwiła mnie propozycja Liama. To do niego nie podobne. Umówiliśmy się w dość ustronne miejsce, a wręcz na pustkowiu w godzinach wieczornych, a nawet nocnych w zależności od lotu. Payne stwierdził, że tam nie będzie fanów oraz paparazzi. No cóż zgodziłam się. Włożyłam do ust słomkę by po chwili poczuć znajomy smak waniliowego latte. Shawn wyskoczył ma chwilę i przyniósł każdemu po kawie.
- Skończone - powiedział zadowolony z siebie Marcus. Wstałam i podeszłam tyłem do lustra sięgając po lusterko z ręki Marcusa.
- Śliczny. Jak zawsze - zachichotałam. Odpowiednio zabezpieczył swoje dzieło. Ubrałam się i zgarnęłam swoje rzeczy. 
- Dzięki, odlicz z mojej wypłaty - cmoknęłam go w policzek i wyszłam z salonu. Wsiadłam od samochodu i ruszyłam do supermarketu. Nasza lodówka wręcz świeci pustkami. Przejrzałam kilka gazet czego nigdy nie robiłam. Znalazłam pare wzmianek na temat wczorajszej nocy. Zrobiłam szybkie zakupy i ruszyłam do domu. Rozpakowałam siatki w kuchni i zostawiłam na wierzchu to co będzie potrzebne mi do zrobienia obiadu. Spojrzałam na zegarek po czy złapałam plecak i wyszłam z domu. Gdy wyjeżdżałam z podjazdu Alfie wchodził do swojego domu. Pomachałam do niego i zostawiłam go ze zdezorientowaną miną. Zaśmiałam się pod nosem włączając radio. Zaparkowałam i sprawdziłam godzinę. Jak zwykle punktualnie pomyślałam sobie. Chwyciłam plecak po czym wyszłam z auta. Z uśmiechem na ustach weszłam do przedszkola. Przedszkolanka przyprowadziła Darcy, która od razu się do mnie przytuliła.
- Patrz mamusiu zrobiłam laurkę - wręczyła mi ją.
- Darcy jest bardzo zdolnym dzieckiem. Poprosiła o pomoc w pisaniu - wskazała na kartkę, którą trzymałam w ręce. Spojrzałam na nią i zaniemówiłam. DAD. Na środku znajdowało się ogromne serce. Schowałam rysunek do plecaka i pomogłam Darcy zmienić buty. Bez słowa opuściłyśmy budynek.
- Idziemy na lody? - spytałam przerywając jej monolog na temat tego co dzisiaj się przydarzyło. Skinęła energicznie głową. Choć jest wrzesień to jak na ten miesiąc jest bardzo ciepło. Skierowałyśmy się do pobliskiej cukierni. Otworzyłam jej drzwi, a ona stanęła na palcach by dostrzec różnokolorowe lody. Wzięłam ją na ręce i dostrzegłam, że jej oczy wręcz migotały ze szczęścia.
- Które chcesz? - spytałam śmiejąc się.
- Niebieskie - krzyknęła zwracając na siebie uwagę kilku ludzi. Zakryłam jej buzię moją dłonią posyłając przepraszające spojrzenie w stronę dziewczyny za ladą.
- Lody niebieskie z posypką do młodej damy, a dla pani? - chwyciła dwa rożki i gałkownicę. 
- Miętowe z kawałkami czekolady - uśmiechnęłam się. Nałożyła dwie porcje i podała mi podając cenę. Z plecaka wyjęłam odpowiednią sumę i wręczyłam jej. Pożegnałyśmy się opuszczając cukiernię. Przeszłyśmy do parku gdzie biegało sporo dzieci. Darcy wsunęła swojego loda strasznie szybko i błagała oto by mogła pobiegać z innymi dzieciakami. Usiadłam na pobliskiej ławce obserwując każdy jej ruch. Pisałam później chwilę z Liamem i jakoś miałam dziwne uczucie choćby to wcale nie on ze mną pisał. Była już prawie siedemnasta, a mój brzuch domagał się jedzenia. Moja księżniczka w porównaniu do mnie jadła obiad w przedszkolu.
- Darcy, słońce wracamy do domu - zawołałam, a ona z skwaszoną miną podeszła do mnie. Po kim ona ma tyle energii? Zadaję sobie to pytanie od dwóch lat. Jako niemowlak była spokojna jak aniołek. Złapała mnie nadąsana za rękę i mogliśmy iść do samochodu. Zapięłam ją w foteliku i mogłam ruszać. Po kilkunastu minutach znalazłyśmy się w domu. Darcy pobiegła do swojego pokoju, a ja do kuchni. Przesmażyłam kurczaka z przyprawami, zrobiłam sos i wymieszałam z ugotowanym makaronem. Usiadłam w salonie na kanapie gdy usłyszałam przekręcanie kluczy w drzwiach.
- Już jestem! - krzyknęła w holu El.
- Obiad jest w kuchni - również krzyknęłam skacząc po kanałach szukając czegoś sensownego. Po chwili dziewczyna zajęła miejsce obok mnie z talerzem jedzenia.
- Zajmiesz się Darcy na jakąś godzinę. W sumie ona już będzie spała - spojrzałam na nią.
- Jasne i tak Lou ma zadzwonić, więc nie będę spać - wzruszyła ramionami.
- Naprawdę bardzo Ci dziękuję Liam ma przylecieć tego wieczoru - prawie zakrztusiła się kurczakiem.
- Liam Payne? - napiła się soku pomarańczowego.
- Taa - skinęłam głową i wstałam. Odstawiłam talerz do kuchni i wróciłam z szklanką soku. El opowiadała jaki to Louis jest uroczy i że cały czas ze sobą piszą. Przegadałyśmy sporo czasu, pokazałam jej nowy tatuaż. Uznała, że w tej fryzurze wyglądam nieziemsko. Przeprosiłam ją i weszłam na górę by sprawdzić co u Darcy. Bawiła się swoimi misiami.
- Słońce czas spać - oparłam się o framugę śledząc jej poczynania. Było już grubo po dziewiątej. Wykąpałam ją, przeczytałam bajkę i upewniając się, że zasnęła wyszłam z jej pokoju. Telefon zawibrował w tylnej kieszeni spodni.
Wylądowałem. Do zobaczenia niebawem.
Li xoxo
Mam mało czasu. Zdecydowanie za mało by dotrzeć tam samochodem. Zbiegłam na dół, wskoczyłam w buty, zabrałam plecak i wręcz wybiegłam z domu. Przeszłam kilka domów dalej, zatrzymując się przed jednym i dzwoniąc dzwonkiem.
- Connor błagam Cię pożycz mi motor - powiedziałam gdy drzwi w końcu się otworzyły.
- Nie. Nie. Nienienie. Tylko mnie mój skarb. Mogę Cię podwieźć, ale nie puszczę Cię samej. Jeździsz zdecydowanie za szybko - westchnęłam na jego wypowiedź. On ma racje lubię szybką jazdę, może, aż za bardzo.
- Zgoda, ale się rusz. Jestem tak jakby spóźniona - założył buty i skórzaną kurtkę po czym zamkną drzwi i poszliśmy do garażu. Wsiedliśmy na jego ukochany motor. Nie zakładaliśmy kasku, bo zbyt nam się spieszyło. Connor mamrotał coś całą drogę o tym, że właśnie leci mecz czy dlaczego musiał wybrać takie pustkowie. Zachichotałam przytulając się do jego pleców. Po niespełna kilkudziecięciu minutach dotarliśmy do celu. Było tam zaparkowane auta, a o maskę opierał się palący mężczyzna z blond włosami.
- Connor zaczekaj tu na mnie proszę - wyszeptałam do jego ucha. Nie czekając na odpowiedź odeszłam od niego kierując się w stronę samochodu.
- Co Ty tu do kurwy robisz! - krzyknęłam.
- Stoję i czekam na Ciebie nie widzisz - powiedział oschle.
- Ale miałam się tu... - nie dokończyłam gdyż pomachał mi przed twarzą telefonem włączonym na naszej rozmowie.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Pogadać o tym co wydarzyło się trzy lata temu - założył ręce na piersi. Hmm urodziła nam się wspaniała córka?
- Było minęło - chciałam odejść, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Dlaczego mnie zostawiłaś, dlaczego zniknęłaś tak nagle? Nie wystarczałem Ci w łóżku? Wybrałaś tego kutasa zamiast mnie? Co Ty sobie w ogóle myślałaś? - zaczął krzyczeć, a ja próbowałam wyrwać się z jego uścisku.
- Musiałam, rozumiesz. Musiałam. Alfie nie jest moim cholernym chłopakiem. Zostałam zmuszona do wyjazdu. Każdej nocy biłam się z myślami. Żałowałam swojej decyzji, ale Ty znalazłeś miłość swojego życia - łzy zaczęły same wypływać z moich oczu. Nie kontrolowałam tego. Nie oczekiwanie przyciągnął mnie do siebie i wpił w moje usta. Brakowało mi tego nawet bardzo. Przejechał językiem po mojej wardze prosząc o dostęp. Uległam. Zsunął z moich ramion plecak, który upadł z hukiem ma ziemię. Oparł mnie ma masce samochodu i zachłannie całował. Gdy poczułam jak wsuwa dłonie pod moją bluzkę i poczułam jego dotyk na mojej skórze dotarło do mnie co się właśnie dzieje. Z całą siłą jaką posiadałam odepchnęłam go od siebie.
- Masz pieprzoną dziewczynę. Zostałam zdradzona przez ważną w moim życiu wtedy osobę, więc teraz nie chcę być powodem zdrady - podniosłam plecak i miałam już odejść gdy on przyciągnął mnie od tyłu do swojej klatki piersiowej. Syknęłam z bólu poprzez gwałtowne zetknięcie nowego tatuażu z jego ciałem gdyż mocno mnie do siebie przytulił. Poczułam jego gorący oddech na mojej szyi.
- Wiele się zmieniło przez ten czas - wyszeptał wprost do mojego ucha. Złożył pocałunek tuż pod nim. Tracił nosem naszyjnik, z którym nie rozstaję się od trzech lat, prawie czterech. Później przełożył włosy na jedno ramię i odsłonił plecy. Jego jedna dłoń znalazła swoje miejsce na moim brzuchu, a druga podtrzymywała włosy gdy składał pocałunki na mojej szyi.
- Bądź znowu moja - wychrypiał.
- Niall puść mnie - powiedziałam spokojnie. Nie odpuszczał.
- Puść mnie do cholery - zaczęłam się lekko szarpać jednak był dla mnie za silny.
- Pieprzony zboczeńcu zostaw ją - momentalnie obok nas pojawił się Connor. Przez zdezorientowanie Nialla udało mi się uwolnić z jego uścisku.
- Kim do kurwy jesteś? - mierzył Connora wzrokiem.
- Jej przyjacielem, który wspiera ją w trudnych chwilach. Który był przy niej gdy świat jej się zawalił. Który zabiera jej księżniczkę wy ona mogła odpocząć - zaczął wyliczać na palcach.
- O czym on mówi? - zwrócił się do mnie.
- O moim dziecku. Naszym dziecku - odwróciłam się i odeszłam od niego. Już miałam wsiąść na motor gdy olśniło mnie co mam w plecaku. Wyjęłam z niego kartkę, którą dała mi dziś Darcy.
- Jesteś pieprzonym ojcem Horan - wepchnęłam mu ją do ręki.
- Co to do cholery jest? Wkręcasz mnie w dziecko? - krzyknął na mnie.
- Nie rób ze mnie dziwki! - zdenerwowałam się przez co oberwał w twarz. Złapał się za bolące miejsce, a ja wykorzystałam sytuację i uciekłam wsiadając na motor. Przytuliłam się do pleców bruneta i zaczęłam cicho szlochać. Nim się obejrzałam Connor zatrzyma się przed moim domem. Podziękowałam mu i odjechał mimo iż chciał zostać. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Tak jak się spodziewałam El leżała na kanapie szczerząc się do ekranu.
- Powiedziałam mu - powiedziałam, a wręcz wyszeptałam jednak ona to usłyszała. Pobiegłam natychmiast do pokoju. To będzie długa noc.


Tatuaż Zoe



Tak wiem znowu opóźnienie, za które strasznie przepraszam. Rozdział uważam za udany jak dla mnie.  Mam nadzieję, że przy tym rozdziale znajdzie się więcej wyświetleń niż przy poprzednim. Spóźnionych wesołych świąt.

2 komentarze:

  1. HAHAHHAHAHAHAHAHA KA BUM TSSS ♥
    BYŁAM TEGO PEWNA, GDY TYLKO '''''''''''''''LI'''''''''''''
    'NAPISAŁ
    BOŻE HORAN JEST TAKI IDEALNY <3 WGL ZOE - ŚLICZNY TATUAŻ :o
    ALE TA REAKCJA? - WKRĘCASZ MNIE W DZIECKO?
    HORAN SZUJO -,- NIE UDAWAJ ŻE NIE WIESZ JAK SIE DZIECI ROBI
    ' NIE WYSTARCZYŁEM CI W ŁÓŻKU?"
    COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?
    HAHAHAHAHAHAHHA HORAN JESTEŚ KURWA GORĄCY NAWET JAK JESTEŚ UBRANY W KOMBINEZON ZIMOWY XDDD
    TAK WIĘC UWIELBIAM, KOCHAM
    CZEKAM <33333333333333333333333333333
    DO NASTĘPNEGO <3333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. 49 yr old Environmental Specialist Perry Whitten, hailing from Quesnel enjoys watching movies like Class Act and Coloring. Took a trip to Phoenix Islands Protected Area and drives a Ferrari 340 Mexico Coupe. Przydatne zasoby

    OdpowiedzUsuń