czwartek, 23 kwietnia 2015

5. Kocham Cię

Przez pół nocy płakałam jednak przez drugą połowę spałam wymęczona płaczem. Zastanawiałam się czy on rzeczywiście tak o mnie myśli. Dlaczego tak diametralnie zmieniło się jego zachowanie? Czy to przeze mnie? Próbowałam wyrzucić z głowy te pytania, jego. Zwlekłam się z łóżka zbierając po drodze ubrania na dzisiaj i zamknęłam się w łazience. Wzięłam prysznic by się rozluźnić niestety nie pomogło. Wysuszyłam włosy i ubrałam się. Stanęłam przed lustrem, oparłam się o umywalkę przyglądając się swojemu okropnemu odbiciu. Będę potrzebowała dużo podkładu. Starałam się zamaskować wory pod oczami. Użyłam ciemnego cienka do powieki i eyelinera, na usta nałożyłam bordową szminkę. Wyszłam z łazienki i schodząc na dół spięłam włosy w niechlujnego koka. El siedziała już w kuchni jedząc płatki.

 http://www.polyvore.com/cgi/set?.locale=pl&id=156146148

- Co tak wcześnie? - pytam sięgając po miskę.
- Jest wpół do dziewiątej - wepchnęła łyżkę płatków do ust.
- Która? - spojrzałam zdezorientowana na zegarek w salonie.
- Kurwa - usłyszałam za sobą.
- Co? - wyjęłam mleko i usiadłam naprzeciwko niej. Nie mam czasu na inne śniadanie.
- Chyba jesteś mi winna wyjaśnienia - włożyła brudne naczynia do zmywarki. Oparła się o blat zwrócona w moją stronę z założonymi na piersi rękami.
- Nie wiem o co Ci chodzi? - nie rozumiem jej.
- Wracasz do domu zapłakana, a teraz widzę na twojej szyi malinkę - otworzyłam szerzej oczy analizując co właśnie do mnie powiedziała. Energicznie wstałam od stołu prawie przewracając krzesło i popędziłam do przedpokoju, gdyż tam wisi ogromne lustro. Miała racje. Przeklnęłam pod nosem i wróciłam na miejsce.
- Opowiesz mi o tym wieczorem. Teraz jedz, a ja obudzę Darcy - zniknęła za rogiem, a ja oparłam łokcie na stole chowając twarz w dłoniach. Słysząc kroki, więc natychmiast wstaję. Darcy zbiega po schodach, Eleanor tuż za nią. Pożegnała się po czym wyszła do pracy. Zrobiłam małej takie samo śniadanie jakie miałyśmy z El. Pomogłam wdrapać jej się na krzesło, a sama oparłam się o blat i przyglądałam jej się. Jej oczy. Każdego dnia gdy patrzę w jej oczy odczuwam ból w klatce piersiowej. Jej śmiech. Gdy ona się śmieje to wszyscy dookoła niej też. Na każdym kroku przypomina mi Nialla. Jest jego mała damską kopią, a to dobija mnie najbardziej.
- Mamo już zjadłam - macha zabawnie nogami czekając, aż pozwolę je odejść. Skinęłam głową i zabrałam puste naczynie wkładając je od razu do zmywarki. Mała pobiegła już na górę, więc poszłam w jej ślady. Weszłam do jej pokoju, a ona w tym czasie pakowała do swojego plecaka urodzinowe lalki. Wybrałam z jej ogromnej szafy czarne leginsy i bluzę oraz białą koszulę. Pomogłam jej się ubrać i związałam jej włosy w kucyk. Założyła swój plecak i zeszłyśmy na dół. Za pięć dziewiąta. Byłyśmy dzisiaj podobnie ubrane więc wybrałam dla nas bordowe conversy za kostkę. Zawiązałam jej buty później moje. Zrobiłam zdjęcie naszej dzisiejszej wspólnej stylizacji uprzednio zakładając okulary przeciwsłoneczne. Umieściłam fotografie na Ig. Oczywiście musiałam założyć nowe konta na portalach społecznościowych by chłopacy nie mieli jak się ze mną skontaktować. Westchnęłam i schowałam wszystkie potrzebne rzeczy do plecaka. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i miałyśmy wychodzić jednak dostrzegłam tą nieszczęsną malinkę.
- Darcy poczekaj tu na mnie minutkę - uśmiechnęła się i usiadła na ławeczce przy drzwiach. Popędziłam na górę do mojego pokoju. Od razu weszłam do łazienki i próbowałam zakryć ją w każdy możliwy sposób. Nie poskutkowało, więc zmyłam z tamtego miejsca wszystko co nałożyłam. Przegrana rozpuściłam włosy, które wszystko zasłoniły. Zrezygnowana zeszłam z powrotem na dół. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłyśmy z Darcy z domu. Zapięłam ją w foteliku i zajęłam miejsce kierowcy. Zdążyłyśmy do przedszkola na czas, a to dzięki temu, że znajduję się ono kilka minut od domu. Gdy ruszałam z parkingu by jechać do salonu dostałam od Marcusa wiadomość bym kupiła trzy kawy, dla niego, dla mnie i dla klienta.
~Niall~
Siedziałem w salonie mojego mieszkania w Dublinie trzymając w ręku tą nieszczęsną kartkę. Buzował we mnie gniew do tego stopnia, że mógłbym rozwalić wszystko co mam pod ręką. A co jeśli to prawda? Jestem ojcem?! Dlaczego tak na nią naskoczyłem? Co jest ze mną nie tak? Przeczesałem włosy ciągnąc za ich końce. Muszę jakoś odreagować zanim zwariuję. Złożyłem kartkę i schowałem ją do tylnej kieszeni spodni. Założyłem buty i sięgając po kluczyki samochodu i telefon oraz portfel, opuściłem dom. Włożyłem na nos czarne ray-bany i byłem gotowy na opuszczenie budynku. Wsiadłem do samochodu zirytowany ciągłymi telefonami chłopaków. Odrzuciłem połączenie po raz kolejny tego dnia i rzuciłem urządzeniem na siedzenie obok. Po kilkunastu minutach dotarłem do celu. Zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy i wysiadłem z samochodu. Prześlizgnąłem się pomiędzy ludźmi by nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi. Wszedłem do salonu i uśmiech od razu uformował się na mojej twarzy.
- Horan! Dawno Cię tu nie było - przywitałem się z podobnie wyglądającym do mnie mężczyzną jednak jego ramiona pokrywało więcej tatuaży.
- Ciebie też miło widzieć Marcus. Jestem strasznie wkurwiony i potrzebuję jakoś z tego zejść - zaśmiał się.
- Zaraz muszę wyjść, ale przyjdzie tu moja utalentowana pracownica i będziesz mógł ją w końcu poznać - westchnąłem i oparłem się o blat na przeciwko niego.
- Mam nadzieję, że niczego nie spieprzy - przeczesałem ręką włosy.
- Chcesz kawę? - pyta się po chwili.
- Pewnie - wzruszyłem ramionami. Wystukał coś na telefonie i ruszył w stronę drzwi. Jestem tu stałym klientem i za każdym razem Marcus zamyka salon. Weszliśmy do pomieszczenia obok i usiedliśmy na czerwonej kanapie.
- Masz jakiś pomysł? - spytał spoglądając na mnie.
- Czy ja kiedykolwiek miałem pomysł - parsknąłem.
- Zdarzało się - śmiejąc się podszedł do stolika obok i podał mi kilka katalogów.
- Marcus otwórz te drzwi do cholery! - ten głos. Nie to niemożliwe. Z uśmiechem na ustach Marcus wyszedł do pomieszczenia obok.
- Od kiedy to ty zamykasz salon? Nieważne. Zostawiłam samochód przy tylnym wejściu, bo jakiś dupek zaparkował na moim miejscu i do tego w Starbucksie zorientowałam się, że mała włożyła swoją lalkę do mojego plecaka i to w dodatku był ... - ucięła swoją wypowiedź gdy mnie zobaczyła.
- Zoe? - spytałem zdezorientowany.
- Znacie się? - wtrącił się Marcus podając mi kubek kawy. Skinąłem głową nie odrywając od niej wzroku.
- Cóż to dobrze. Niall oddaję Cię w dobre ręce - poklepał mnie po ramieniu.
- Co? Nie! - chciała go zatrzymać, ale on przytulił ją i wyszedł zamykając salon. Westchnęła i położyła plecak na stoliku w rogu pomieszczenia. Stanąłem za nią obejmując ją delikatnie w talii. Przez jej zdezorientowanie coś wypadło z plecaka. Ku mojemu zdziwieniu to była lalka.
- To jest to o czym mówiłaś? - spytałem podnosząc moją kopię.
- Taa - wyjęła telefon i łapiąc za kubek swojego napoju odwróciła się w moją stronę.
- Urocze - uśmiecham się sam nie wiem dlaczego.
- Dostała na swoje trzecie urodziny całą piątkę - wzruszyła ramionami opierając się o stolik.
- Możesz ją podpisać na pewno się ucieszy. Nie będzie wiedziała, że to autograf od jej ojca - prychnęła. Coś ukuło mnie w serce. Czy będzie się tak zachowywać za to co powiedziałem jej wczoraj?
- Czego ode mnie wymagasz? Wybrałeś coś? - odeszła ode mnie parę kroków i zatrzymała się przy jakiejś szafce, w której jak dobrze pamiętam Marcus trzyma tusz i inne gówna.
- Nie. Nie szczególnie - zdjąłem koszulkę i usiadłem na fotelu. Zoe odwróciła się do mnie i skanowała moje ciało.
- Dużo trenowałem - zarumieniła się i odwróciła wzrok. Zdjęła bluzę rzucając ją następnie na kanapę. Wpięła włosy w wysokiego koka. Unosząc ręce do góry odkryła część tatuażu znajdującego się na jej żebrach. Przysunąłem się do niej i ostrożnie dotknąłem jej nagiej skóry. Uniosłem jej bluzkę trochę wyżej by odsłonić cały tatuaż ' one love, one heart, let's get together, feel alright '
- Masz więcej? - spytałem spoglądając na nią z dołu.
- Kilka - opowiedziała obojętnie.
- Pokaż - błagałem wędrując dłońmi po jej bokach. Westchnęła zrezygnowana i obróciła się do mnie tyłem. Wskazała na swoją szyję, na której widniał kształt serca. Później podniosła koszulkę bym pokazać mi nowy nabytek. Złapałem za materiał i przeciągnąłem przez jej głowę.
- Co Ty robisz? - pisnęła.
- Oglądam - powiedziałem spokojnie śledząc palcami tatuaż. Odwróciła się do mnie przodem i opuściła trochę swoje leginsy ujawniając na biodrze kolejny cytat. Moje źrenice powiększyły się gdy wzrokiem skanowałem jej ciało i ten cholerny czarny, koronkowy stanik. Oblizałem swoje spierzchnięte wargi, a ona zachichotała cicho.
- Napatrzyłeś się? Możemy zaczynać o ile już coś wymyśliłeś - chciała odebrać swoją koszulkę, ale nie pozwoliłem jej na to.
- Jaskółka. Zdecydowanie. W okolicach biodra - dalej napawałem się niesamowitym widokiem.
- Ślinisz się - dokładnie to samo powiedziała cztery lata temu. Spojrzałem na nią, a ona na mnie. Jestem pewien, że też o tym myśli.
- Połóż się. Mam jakieś wcześniejsze wzory, które namalowałam - patrzyłem się na jej seksowny tyłek. Jęknąłem wiedząc jak na mnie działa. Widziałem jak się uśmiechnęła. Wróciła do mnie z paroma wersjami. Wybraliśmy wspólnie jeden i Zoe zabrała się do pracy. Założyła czarne rękawiczki i oczyściła miejsce na swoje dzieło. Odbiła szkic na mojej skórze i zabrała maszynkę. Uważnie jej się przyglądałem.
- Kiedy wracasz do Londynu? - spytała nagle wycierając nadmiar tuszu.
- Muszę wracać dzisiaj. Jutro mamy koncert - przetarłem dłońmi twarz.
- Bywasz tutaj często? Dobrze się znacie z Marcusem - posłała mi krótkie spojrzenie.
- Taa. Mam na sobie kilka jego dzieł, ale nigdy nie spotkałem Ciebie - podkreśliłem ostatnie słowo. Zesztywniała.
- Mijaliśmy się - powiedziała ledwo słyszalnie.
- Pieprzone trzy lata - zacinałem dłoń w pięść.
- Byłaś tak blisko - wyszeptałem.
- Skończyłam - powiedziała ledwo słyszalnie, pociągając nosem i oczyszczając tatuaż. Zakleiła go i odsunęła się trochę ode mnie. Ściągnęła rękawiczki, a jeden szczegół przykuł moją uwagę.
- Zoe?! - podniosłem się do pozycji siedzącej po czym chwyciłem jej nadgarstek. Wstała i chciała odejść, ale ja byłem silniejszy. Spojrzałem na świeże cięcia znajdujące się na jej skórze.
- Masz tego więcej? - nie odpowiedziała jedynie odwróciła wzrok. Zdjąłem jej leginsy odsłaniając poranione uda. To wszystko moja wina. Moja pieprzona wina. Przysunąłem ją bliżej siebie. Składałem pojedyncze pocałunki na każdej ranie. Z jednej nogi przeniosłem się na drugą. Wplątała swoje palce w moje włosy. Zawsze uwielbiała to robić. Zatrzymałem się przy gumce jej majtek, spod której delikatnie wychodził tatuaż. Spojrzałem na nią z dołu, a ona przyglądała się moim poczynaniom przygryzając wargę. Odsłoniłem go, a moje źrenice momentalnie się powiększyły. Przejechałem kciukiem po napisie ' My Irish Boy '. Zacząłem składać pocałunki coraz wyżej, przez brzuch aż dotarłem do jej szyi. Zoe zacieśniła swój uścisk na moich włosach.
- Niall - jęknęła w moje usta. Z każdą chwilą pogłębiałem pocałunek.
- Dalej jestem na Ciebie zła - odsunęła się ode mnie na kilka kroków. Złapałem ją od tyłu obejmując ją w talii. Zacząłem składać mokre pocałunki na jej nagim ramieniu. Odwróciłem ją i przygwoździłem swoim ciałem do ściany.
-  Tak bardzo Cię pragnę - wyszeptałem w jej usta. Uśmiechnęła się między pocałunkami i zjechałam swoją ręką po mojej klatce piersiowej aż go gumki moich bokserek.
- Naprawdę? - spytała przygryzając moją wargę. Oparłem ręce na ścianie po obu jej stronach normując oddech i patrząc w te błękitne oczy. Sprawnie pozbyła się moich spodni, wkładając rękę do moich bokserek. Owinęła palce wokół mojego przyjaciela i zaczęła poruszać dłonią w górę i w dół jęknąłem przywierając do jej ust, zachłannie całując.
- Proszę - spojrzałem na nią, a ona przygryzając wargę skinęła głową. Przeklnąłem pod nosem i schyliłem się do spodni po portfel, w którym mam prezerwatywę. Pozbyłem się jej majtek i swoich bokserek. Założyłem prezerwatywę i zacząłem ją całować, wszędzie. Dotarłem do jej ust zaczepiając dłonie na jej biodrach. Ona doskonale wiedział co chciałem zrobić, więc po chwili oplotła swoje nogi na moim pasie. Spojrzałem jej głęboko w oczy szukając jakiejś obawy, sprzeciwu, której nie znalazłem.
- Kocham Cię - powiedziałem powoli oraz delikatnie w nią wchodząc.






Hehe nie sądziłam, że będzie takie zakończenie. Mam nadzieję, że pomimo takiej przerwy nie zawiodłam rozdziałem. Starałam się by wyszedł perfekcyjnie, ale opinia należy do czytających.

2 komentarze:

  1. TAK BARDZO IDEALNE <333333333
    MATKO TO TAKIE CUDOWNE HHDDKAKFKSDLFS BRAK SŁÓW
    TATUAŻE *-* MOJA DRUGA MIŁOŚC.
    WSZYSTKO TAKIE IDEALNE <3333333333
    ILE JA BYM DAŁA BY PRZEŻYĆ TAKĄ MIŁOŚĆ.
    MATKO :(
    WENY KOCHANA WENY
    KOCHAM NAD ŻYCIE! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealnyyyy <3 Kocham kocham kocham :*
    Weny :*
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń