niedziela, 15 marca 2015

2. Nie jest dobrze

Pociągnęłam walizkę pod drzwi po czym odwróciłam się do Eleanor, która na rękach trzymała Darcy.
- Jak coś się będzie działo to dzwoń  - zakończyłam swój monolog na temat tego co gdzie jest jak za każdym moim wyjazdem - a Ty mała, masz się słuchać cioci - połaskotałam ją i ucałowałam w czoło.
- Dobrze mamusiu - przytuliła się do mnie. Okręciłam nas wokół naszej osi. Darcy śmiała się wniebogłosy. Ostatni raz pocałowałam ją w policzek i oddałam Eleanor. Założyłam szarą bluzę po czym chwyciłam rączkę walizki otwierając drzwi. Na podjeździe znajdował się mój biały Rang Rover przy którym stał Connor. Poznałam go u mnie w pracy. Zrobiłam mu kilka tatuaży.
- Connor otworzysz bagażnik? - spytałam. Chłopak oderwał wzrok od ekranu swojego telefonu. Uśmiechnął się i zabrał moją walizkę.
- Sam tylko błagam Cię. Nie spal domu. Connor i Eleanor będą mieli na Ciebie oko - usłyszeliśmy głos Alfie'go po drugiej stronie ulicy.
- Nie martw się braciszku. Nie jestem dzieckiem - brunet założył ręce na piersi obserwując starszego brata, który kierował się w naszą stronę.
- Chryste masz dopiero szesnaście lat - westchnął wkładając walizkę do bagażnika. Ich ojciec pracował całymi dniami, gdyż był szefem wytwórni płytowej, a matka uciekła rok temu ze swoim kochankiem.
- A Ciebie nie będzie zaledwie dwa dni - uderzył głową o framugę drzwi.
- Damy radę Alfie. Darcy i Sam są pod dobrą opieką - wtrąciła Eleonor, która również stała z Darcy na rękach w drzwiach. Alfie chciał coś jeszcze dodać, ale wepchnęłam go do samochodu.
- Musimy już jechać - zatrzasnęłam mu drzwi. Sam zaśmiał się, pomachał i zniknął w domu. Podbiegłam szybko do Darcy i mocno przytuliłam. Pomachałam do niej, ona z uśmiechem zrobiła to samo. Wsiadłam do samochodu na miejscu pasażera. Connor odpalił silnik i wyjechał z podjazdu.
- Taki zaszczyt jechać twoim samochodu - udawał, że się wzruszył.
- Uważaj na mojego skarba - pogłaskałam ręką deskę rozdzielczą. Chłopcy wybuchnęli śmiechem na moje zachowanie. Udawałam obrażoną co przy nich nie mogło trwać długo. Mamy lot o dziewiątej, więc powinniśmy zdążyć gdyż jest po siódmej. Connor zaparkował tuż przy wejściu na lotnisko. Alfie wyjął nasze bagaże, a ja podeszłam do drzwi kierowcy. Zapukałam w szybę, a chłopak ją opuścił.
- Do zobaczenia za kilka dni Connor - automatycznie otworzył drzwi i wysiadł z pojazdu.
- Znikacie na głupie dwa dni, a będę za wami tęsknić. Co ja pocznę ze swoim życiem? - przytulił się do mnie i udawał, że płacze.
- Będziesz pilnować mojego brata - zatrzasnął bagażnik Alfie. Próbowaliśmy z Connorem powstrzymać śmiech, ale się nie udało. Alfie westchnął i złapał mnie za nadgarstek.
- Chodźmy już. Samolot nie będzie na nas czekał - zabrałam moją walizkę i weszliśmy przez rozsuwane drzwi na lotnisko. Wszędzie było pełno ludzi. Podążałam za Alfie'm. Odprawa minęłam bez komplikacji jednak lot został opóźniony o pół godziny. W końcu weszliśmy na pokład i mogliśmy zająć nasze miejsca.
- Alfie. Te bilety dostałeś od ojca i byłeś zmuszony dzisiaj tam lecieć, a że mam urodziny to wykorzystałeś to prawda? - zwróciłam się w jego stronę. Wypuścił głośno powietrze z ust.
- Tak - wydusił po chwili.
- Za dobrze Cię znam Alfie - poklepałam go po ramieniu. Uprzejmy kobiecy głos poprosił abyśmy zapięli pasy. Alfie zasnął, a mi lot dłużył się niemiłosiernie. Włączyłam przez słuchawki muzykę. Weszłam na moją galerię i przeglądałam zdjęcia Darcy. Znalazłam zapisane w telefonie zdjęcia moje i Nialla. Obiecałam sobie, że będę silna. Otarłam samotną łzę spływającą po moim policzku. Zablokowałam telefon i oparłam głowę o szybę. Wreszcie kobiecy głos poinformował nas, że za paręnaście minut lądujemy. Obudziłam Alfie'go szarpiąc za jego ramię. Wylądowaliśmy, wydostaliśmy się z pokładu i poszliśmy odebrać bagaże.
- Przez to, że zasnąłeś cały lot się nudziłam  - jęknęłam. Zaśmiał się kręcąc głową.
- Przepraszam - próbował brzmieć jakby miał wyrzuty sumienia. Średnio mu to wyszło. Wsiedliśmy do wolnej taksówki. Alfie podał adres hotelu gdy ja w tym samym czasie szukałam w plecaku telefonu. Po kilku minutach męczarni znalazłam moją zgubę i od razu wybrałam numer Eleanor. Pierwszy sygnał, drugi i nic. Włączyła się automatyczna sekretarka. Odczekałam z dwie minuty i zadzwoniłam ponownie. Zrobiłam kilka prób.
- Hallo? - usłyszałam zdyszany głos dziewczyny.
- Coś się stało? Dlaczego nie odebrałaś za pierwszym razem? - zasypałam ją zmartwiona pytaniami.
- Czekaj daj mi chwilę - zaśmiała się i próbowała unormować oddech - goniłam po całym domu Darcy. Oblała się sokiem i chciałam ją przebrać, ale uciekła z pokoju w samych majtkach - czułam choćby kamień spadł mi z serca.
- Wystraszyłaś mnie. Już chciałam zawrócić na lotnisko - zwróciłam głowę w stronę Alfie'go, który robił dziwne miny.
- Boże Zoe ona jest pod naprawdę dobrą opieką - westchnęła.
- Przepraszam - zachichotałam. El dała mi Darcy do telefonu i rozmawiałam z nią przez chwilę. Rozłączyłam się z nią gdy Alfie szturchnął mnie i powiedział, że za pare chwil będziemy. Kierowca zaparkował dokładnie przed wyjściem. Alfie zapłacił i opuściliśmy pojazd. Wyjęliśmy bagaże i przepychając się weszliśmy do hotelu. W recepcji stała przemiła kobieta. Szybko dostaliśmy karty do pokoi i skierowaliśmy się do winy.
- Mamy trzy godziny do rozpoczęcia premiery, ale tylko dwie na wyszykowanie się - podrapał się po karku niepewnie na mnie patrząc.
- Tylko dwie godziny?! - spytałam zaszokowana.
- No wiesz londyńskie korki - winda otworzyła się, a ja wyskoczyłam z niej jak oparzona. Dwie godziny to dla mnie zdecydowanie za mało. Usłyszałam za mną śmiech Alfie'go. Przeklnęłam pod nosem i otworzyłam drzwi do mojego pokoju. Był bardzo przytulny, ale nie Zoe. Teraz nie ma czasu na podziwianie wnętrza. Rzuciłam na łóżko walizkę i wyjęłam z niej najpotrzebniejsze na tą chwilę rzeczy.  Przeszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie ubrania uprzednio  włączając strumień ciepłej wody. Wślizgnęłam się pod niego odprężając moje nagie ciało. Sięgnęłam po mój ulubiony balsam do ciała. Spłukałam pianę z włosów  i zakręciłam wodę. Zawinięta w ręcznik wróciłam do pomieszczenia obok. Z walizki zabrałam bieliznę i ponownie weszłam do łazienki. Wysuszyłam suszarką włosy i zabrałam się za układanie ich. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone i to wcale nie z racji  tego, że za długo siedziałam pod prysznicem. Zakręciłam lekko końcówki na lokówce. Zadowolona z efektu jaki otrzymałam odłożyłam już niepotrzebne mi urządzenie. W samej bieliźnie poczłapałam po drugą kosmetyczkę, w której znajdowały się przybory do makijażu. Wyjęłam wszystko ma szafkę pod lustrem i chwile wpatrywałam się w swoje odbicie lustrzane zastanawiając się jaki make-up będzie pasował do mojej dzisiejszej stylizacji. Po chwili namysłu zaczęłam nakładać podkład równomiernie rozprowadzając go na całej twarzy.
Po zatuszowaniu wszystkich niedoskonałości sięgnęłam po paletę cieni, z której użyje trzech odcieni brązu. Po odpowiednim nałożeniu ich zabrałam się za zrobienie czarnych kresek. Musnęłam tuszem rzęsy, a usta podkreśliłam bordową szminką. Uśmiechnęłam się do lustrzanego odbicia zachwycając się perfekcyjnością mojego wyglądu. Mój zachwyt został przerwany dzwonkiem mojego telefonu.
- Gotowa? - usłyszałam doskonale znany mi męski głos. Zdziwiona odsunęłam urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz.
- Zoe jesteś tam? Za dziesięć minut na dole - rozłączył się. Wbiegłam do pokoju i rzuciłam telefon na łóżko. Szybko wciągnęłam na siebie białą, zwiewną, do połowy ud sukienkę. Wskoczyłam w czarne dość wysokie koturny. Od torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy typu telefon czy chusteczki. Naszyjnik z kluczem wiolinowy schowałam pod sukienkę, gdyż na wierzchu nie pasował. Poprawiłam jeszcze znajdującą się na moim nadgarstku bransoletkę i zabrałam torebkę. Wypuściłam głośno powietrze po czym opuściłam pokój. Kierując się do windy schowałam kartę hotelową do torebki. Zjechałam na dół. Dostrzegłam Alfie'go stojącego przy recepcji przeglądającego kolorowe broszurki. Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie. Mogłoby się wydawać, że spóźniłam się, ale to on zawsze jest przed czasem. Odwrócił się i uśmiechnął na mój widok.
- Nareszcie - powiedział lustrując mnie od góry do dołu - ślicznie wyglądasz - dodał.
- Ty też się postarałeś - zachichotałam. Miał na sobie czarne opinające się na jego chudych nogach rurki, białą koszulę i marynarkę. Wisienką na torcie była idealnie zawiązana muszka oraz delikatnie postawiona na żelu grzywka.
- Samochód już na nas czeka - objął mnie w talii i skierowaliśmy się do wejścia. Jak na gentlemana przystało przepuścił mnie w drzwiach i wpuścił pierwszą do samochodu. Przez całą podróż próbowałam wyciągnąć jakąkolwiek informację, która naprowadziłaby mnie na to jakiego zespołu jest film.
- Alfie błagam - prosiła, ale on był nieugięty.
- Jeszcze 10 minut. Dasz radę - wiedziałam, że irytuję go swoim zachowanie, ale mnie to bawiło. Dobiegały do moich uszu powoli piski fanek. Ciekawie się zapowiada nie powiem.
- Jesteśmy prawie na miejscu - zatarł ręce chłopak. Zaśmiałam się pod nosem. Nagle przez moje ciało przeszedł dreszcz. Wszędzie naokoło były szyldy z nazwą boy bandu. One Direction. Zamarłam.
- Zoe wszystko w porządku? - Alfie położył swoją dłoń na moim ramieniu.
- T-tak - wydukałam. Samochód zatrzymał się i Alfie wysiadł pierwszy. Otoczył auto i otworzył moje drzwi pomagając mi wysiąść.


- Wcielamy plan w życie - wyszeptał do mojego ucha splatając nasze dłonie. Spuściłam głowę by w jakimś tam stopniu zapobiec rozpoznaniu przez fanki. Alfie ciągnął mnie za sobą. Dziewczyny za barierkami głośno skandowali imiona chłopaków. Spojrzałam niepewnie w tłum. Było tutaj strasznie dużo dziewczyn. Na czerwonym dywanie, po którym właśnie podążaliśmy, zauważyłam pięć odwróconych do nas tyłem chłopaków udzielający wywiad.
- Zoella! - usłyszałam za sobą krzyk. Natychmiast pięć postaci stojących kilka metrów dalej odwróciło się. Kurwa nie jest dobrze. Cały tłum zaczął wołać moje imię.
- Zoe skąd oni wszyscy Cię znają? - przybliżył swoje usta do mego ucha.
- Wytłumaczę Ci wszystko później. Teraz nie jest na to miejsce i czas - spojrzałam błagalnie w jego czekoladowe oczy by nie ciągnął tego tematu. Westchnął i pociągnął mnie w stronę chłopaków. Tylko nie to.
- Część chłopcy jestem Alfie Deyes - uścisnął z każdym dłoń.
- Ten Deyes? - spytał Zayn u jego boku stała już Perrie. Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła. Czy ona ma łzy w oczach? Nie to nie może być prawda. Jednak mój wzrok przykuł jeden szczegół. Niall nie był sam. Zablokowałam z nim spojrzenie. Tak brakowało mi tych błękitnych tęczówek. W jego oczach widziałam ból. Spuściłam wzrok na jego dłoń. Jego palce były splecione z palcami brunetki. Poczułam ukucie w sercu. Ponownie wróciłam wzrokiem na jego idealną twarz. Tym razem to on patrzył na moją dłoń.
- To jest moja dziewczyna Zoella - z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos Alfie'go. Spojrzałam na niego, a później na resztę. Wzrok utkwiłam w zaciśniętej w pięść dłoni Nialla. Jego knykcie pobielały. Dziewczyna  blondyna syknęła z bólu, gdyż blondyn za mocno ściskał jej drobną dłoń. Dobrze tak dziwce.


Z  góry chciałam podziękować za komentarze pod pierwszym rozdziałem. One bardzo mi pomogły. Mam nadzieję, że tym rozdziałem was nie zawiodłam. Do zobaczenia za tydzień. 

1 komentarz:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    TO NIE JEST KURWA MOŻLIWE
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JAK MOGŁAŚ? CHOLERA TRZY RAZY CZYTAŁAM ZDANIE: 'Zablokowałam z nim spojrzenie.'
    O MATKO I CÓRKO
    BÓL W OCZACH NIALLA
    TY ZŁA ISTOTO! DLACZEGO MI TO ROBISZ? :o :((((((((
    KDSFKLJFDKJKJFKLSJ TO JEST TAKIE IDEALNE ♥ KOCHANE I CUDOWNE!
    WIĘCEJ WIĘCEJ WIĘCEJ! ♥
    CZEKAM DO NASTĘPNEGO!
    Z NIECIERPLIWOŚCIĄ!
    KOCHAM!
    WENY KOCHANA!
    NAJLEPSZA :) x

    OdpowiedzUsuń